kursywka = Tomek
Po dwóch forsownych wyjazdach, do
Barcelony oraz Rzymu postanowiliśmy złapać chwilę oddechu i zobaczyć jak
wygląda wiosna nad Morzem Śródziemnym. Wyjazd weekendowo – rekreacyjny, cel
miasto Trapani na Sycylii. W podróż wybieraliśmy się z nastawieniem na relaks i
wypoczynek nad brzegiem morza. Na miejsce dotarliśmy popołudniem. Hotel
położony dosłownie dwa kroki od portu. Po szybkim zakwaterowaniu, ruszyliśmy na
zwiedzanie okolicy. Słońce mocno przygrzewało, na niebie żadnej chmurki, ogólne
fantastyczne odczucia psuł jedynie chłodny wiatr. Odniosłam wrażenie, że
Trapani niewiele ma wspólnego z całoroczną turystyką, miasto wydawało się żyć
swoim własnym rytmem. Popołudniowy spacerek w pewnym momencie zmienił się w
rozpaczliwe poszukiwanie jakiejś knajpy z jedzeniem, które jak się okazało
otwierają się o 19, chociaż nie wszystkie. Do 19 można liczyć tylko na coś
słodkiego w dość licznych kawiarenko-cukierniach. W końcu resztkami sił udało
się nam znaleźć (tzn. Tomek znalazł, bo ja snułam się za nim zdecydowana na
zakupy w jakimś markecie i zjedzenie czegokolwiek co nie będzie słodkie w
pokoju hotelowym) już otwarty lokal i zjeść normalną kolację.