Pomysł wypadu do Rygi
pojawił się w mojej głowie 20 listopada 2013 gdy na stronie
fly4free pojawiła się informacja o wielkiej jesiennej wyprzedaży
biletów PLL LOT. Nie ma co ukrywać, że wyznacznikiem tego kierunku
okazało się połączenie niskiej ceny przelotu z atrakcyjnym,
walentynkowym terminem. Spontanicznie rezerwuję bilety lotnicze będąc
w pracy, po czym informuję lepszą połowę, że następny dzień
zakochanych spędzimy na Łotwie. Euforii nie stwierdziłem ale udało
mi się w końcu przekonać Gośkę, że Ryga to całkiem ciekawe
miasto. Skoro pomysł został zaakceptowany rozpocząłem ogarnianie
spraw organizacyjnych. Kwestie co zobaczyć i gdzie spać oraz jeść
zostały rozwiązane przy pomocy tripadvisora, forum f4f oraz kilku
pomniejszych źródeł internetowych. Jako bazę noclegową
wybraliśmy Wellton Centrum Hotel & Spa na starym mieście,
wyżywienie miały nam zapewnić niedrogie bary samoobsługowe Lido
oraz pierogarnia XL Pelmeni. W przypadku wielkiego wieczornego głodu
w rezerwie mieliśmy restauracje Salve (za świetny stosunek ceny do
jakości) i Rozengrals (drożej ale ponoć megaklimatycznie).
W końcu nadszedł 12
lutego 2014. O godz 7.32 pakujemy się w pociąg Kolei Mazowieckich i
po szybkiej przesiadce na Służewcu, po blisko 2h meldujemy się na
Lotnisku Chopina. Szybki drop bag, bezproblemowe przejście przez
bramki, duża kawa dla uprzyjemnienia czasu, boarding i o 11.50
startujemy. Ledwie się wznieśliśmy na wysokość przelotową a już
zbieramy się do lądowania... Kółeczko nad morzem i po niespełna
godzinie lądujemy na lotnisku w Rydze. Błyskawiczny odbiór bagażu,
zakup biletów na autobus w kiosku Narvessen obok wyjścia z
terminala i idziemy na przystanek.
Dojazd z lotniska do centrum Rygi
zapewnia autobus nr 22, koszt przejazdu 0,60€, bilety w postaci
e-talonu kupujemy w kiosku na lotnisku lub w automacie na końcowym
przystanku. E-talon ważny jest 12 miesięcy, podczas zakupu podajemy
na ile przejazdów ma być ważny. Jak ktoś planowałby używać
komunikacji tak jak my tylko do dojazdu Lotnisko – Centrum –
Lotnisko to może doładować bilety od razu 2 przejazdami. My tego
nie zrobiliśmy i w drodze powrotnej musieliśmy ponownie załadować
bilety w automacie. Jest to niezwykle proste, automaty komunikują się
m. in. po angielsku, niemiecku i rosyjsku. Co ważne – bilet jest
przypisany do osoby – jadąc więc w dwie osoby każda powinna mieć
swój bilet doładowany odpowiednią ilością przejazdów. Podróż
z lotniska do centrum trwa ok. 25-30min. Gdy mamy noclegi na starówce
najlepiej wysiąść na jednym z dwóch przystanków bezpośrednio po przejeździe
przez Dźwinę - 11. novembra krastmala lub 13 janvara iela. My wysiadamy na tym drugim. Dojście od autobusu do hotelu zajęło nam niespełna
5 minut. Rezerwacji hotelu najpierw dokonaliśmy za pośrednictwem
serwisu booking.com. Jednak ze względu na dość dziwną politykę
wobec klientów prowadzoną ostatnimi czasy przez ten portal, w styczniu rezerwację
przeniosłem do serwisu allabouthotels.com. Przy okazji
zaoszczędziłem ponad 100zł na rezerwacji ;) Szybki meldunek i po 7
godzinach od rozpoczęcia podróży jesteśmy na miejscu. Jest
bodajże 15 lokalnego czasu (+1 względem Polski). Pokój nr 502, na
piątym piętrze, w pokoju ciepełko, wi-fi śmiga, materace nieco twardawe.
Ogarniamy się po
podróży i wychodzimy poznać najbliższą okolicę hotelu. Niemalże
naprzeciw mamy duże centrum handlowe Galerija Centrs, w którym
znajdziemy m. in. market spożywczy Rimi, przydatny do zakupu wody,
napojów i innych artykułów spożywczych. Kilka minut spaceru w
przeciwnym kierunku znajdziemy jeden z barów sieci Lido – Lido
Alus Seta. Ponieważ długa podróż nieco nas wygłodziła tam się
kierujemy najpierw. Dwa zestawy obiadowe z deserami i popitką 19,60€. Po
posiłku spacerujemy jeszcze chwilę po najbliższej okolicy hotelu,
robimy zakupy napojów w Rimi i wracamy. Konkretnie zmęczeni
zasypiamy ok 21....
Kolejnego dnia budzimy
się ok. 8, jemy śniadanie (rewelacyjne) i ruszamy w miasto. Po
opuszczeniu hotelu kierujemy się w lewo, obchodzimy starówkę od
strony Dźwiny kierując się w stronę Placu Ratuszowego
(RātsLaukums). Z jednej
strony plac otwarty jest na Dźwinę i most przez nią. Na i wokół
placu z rzeczy wartych zobaczenia mamy: budynek Uniwersytetu
Technicznego
oraz nieprzystający zbytnio do otoczenia budynek Muzeum
Okupacji Łotwy.
Wstęp do muzeum na zasadzie "co
łaska", płatne zwiedzanie z przewodnikiem od 2,25 do 10€ za
osobę w zależności od wielkości grupy. Ze względu na ograniczony
czas i fakt, że okupację niemiecką i radziecką mieliśmy swoją i
wiemy z czym się wiązała, odpuszczamy. Przechodzimy pod budynkiem
i naszym oczom ukazuje się chyba najbardziej widowiskowy budynek
Rygi – Dom Bractwa Czarnogłowych, XIVwiecznej gildii kupieckiej i
sąsiadująca z nim kamienica Schwabba. Budynki te, zrekonstruwane ze
zniszczeń wojennych, ze względu na bogate zdobnictwo i feerię barw
są chyba najczęściej fotografowanymi w Rydze. Jeszcze niedawno temu można
było zwiedzać piękne wnętrza, my niestety pocałowaliśmy
klamkę. W znajdującej się na parterze kamienicy Schwabba
informacji turystycznej dowiedzieliśmy się, że obecnie zwiedzanie
nie jest możliwe bo urzęduje tam Prezydent Łotwy...
Przed Domem Czarnogłowych
stoi tzw. pomnik Rolanda a naprzeciwko zrekonstruowana fasada
ratusza.
Cały obszar placu ratuszowego bardzo ucierpiał w czasie
wojny i większość znajdujących się przy nim budynków to
powojenne rekonstrukcje. Największe prace odbyły się już po
odzyskaniu przez Łotwę niepodległości w latach 90 XX wieku. Na przeciwnym rzece
krańcu placu, za stylizowanymi na historyczne powojennymi budynkami
kamienic, majestatycznie wznosi się kościół św. Piotra.
Wstęp 2€ za zwiedzanie tylko nawy głównej, 7€ zwiedzanie oraz wjazd na wieżę.
Oczywiście kupujemy bilet full wypas i wjeżdżamy na górę. Widoki
z wieży rewelacyjne, niestety stosunkowo wczesna pora dnia i niezbyt
sprzyjająca aura nieco ograniczają widoczność ale i tak jest
bardzo fajnie.
Widok na halę targową |
Plac ratuszowy |
Widok w stronę placu katedralnego |
Przy słonecznej pogodzie widoki muszą zapierać
dech. Po kilkunastu minutach opuszczamy wietrzną wieżę i zwiedzamy
wnętrze kościoła. Najciekawsze rzeczy jakie
można zobaczyć to miniatura oryginalnej drewnianej wieży kościoła,
kur z oryginalnej wieży, oryginał figury Rolanda sprzed budynku
Czarnogłowych oraz uwidocznione wojenne zniszczenia. We wnętrzu
świątyni znajduje się także wystawa obrazów współczesnych
malarzy łotewskich.
Opuszczamy św. Piotra i zachęceni znalezionymi
informacjami o bardzo ciekawych wnętrzach udajemy się do
znajdującej się nieopodal kamienicy Metzendorffa, części Muzeum
Historii Rygi i Nawigacji. W kamienicy można zobaczyć jak mieszkało
bogate ryskie kupiectwo. Z netowych informacji wynikało, że bilety
kosztują 1,42€ więc śmiało wchodzimy. Wejście nieco z innej
strony niż wynikało to z widzianych przeze mnie zdjęć.
W kasie
dowiadujemy się, że oprócz biletu, o którym wyżej, trzeba kupić
bilet za 6€/os ze względu na ekspozycję specjalną. Jak już
weszliśmy to postanawiamy kupić. Przymusowe kapcioszki na buty,
otwierają nam drzwi do sal ekspozycyjnych i zgroza.... Ekspozycja
specjalna okazuje się wystawą figur woskowych, od uczestników
ostatniej wieczerzy po bohaterów kreskówek. Jakość figur taka
sobie a sama wystawa nie warta dopłaty w wys. 6€. Sam budynek i
jego wnętrza jak najbardziej OK, warte standardowej ceny. Nieco
rozbawieni tym co właśnie widzieliśmy wychodzimy na zewnątrz z
zamiarem spaceru urokliwymi uliczkami ryskiej starówki w kierunku
katedry – Rigas Domas. Mijana zabudowa sprawia bardzo dobre
wrażenie – kamienica Dannensterna, kosciół Reformowany,
synagoga, kościół św. Jana, konwent Eckego, dziedziniec Konwentu,
budynki przy placu Liwskim – Kocia Kamienica, Mała i Wielka
Gildia.
Boczne wejście do Metzendorffa |
Fasada kościoła reformowanego pomiędzy kamienicami |
Bremeńscy muzykanci |
"Kocia" kamienica |
Mała Gildia |
Kamieniczki przy placu Liwskim |
W końcu docieramy do
ryskiej katedry. Wstęp 3€, cena obejmuje wnętrze kościoła oraz
przepiękny, niezmieniony od XIII wieku katedralny krużganek z
ekspozycją staroci wszelakich. W samej katedrze największe wrażenie
na oglądaczach robią urokliwe witraże, ambona oraz gigantyczne
organy.
Plac katedralny sam w
sobie jest ciekawym miejscem, wśród ciekawych zabudowań znajdujemy
także dwie instytucje warte odwiedzenia. Znajdujace się tuż przy
katedrze i obejmujące wnętrza katedralnych zabudowań Muzeum
Historii Rygi i Nawigacji
oraz po przeciwnej stronie galerię sztuki Riga Bourse (Rigas Birza).
Na pierwszy ogień poszło Muzeum Historii, galerię zostawiliśmy sobie na piątek. Wstęp do Muzeum Rygi to koszt 8,54€ za parę (coś w stylu biletu rodzinnego), indywidualnie jest ok. 7€, ok. 3€ dla uczniów i studentów. Do biletu wstępu, za 2,85€ można dokupić zezwolenie na robienie zdjęć. Muzeum obejmuje eksponaty z historii miasta od czasów prehistorycznych do II wojny światowej. Moim zdaniem warte odwiedzenia, zwiedzanie zajmuje ok 1-1,5h. Jedyny feler to niewiele opisów eksponatów w języku innym niż łotewski.
oraz po przeciwnej stronie galerię sztuki Riga Bourse (Rigas Birza).
Na pierwszy ogień poszło Muzeum Historii, galerię zostawiliśmy sobie na piątek. Wstęp do Muzeum Rygi to koszt 8,54€ za parę (coś w stylu biletu rodzinnego), indywidualnie jest ok. 7€, ok. 3€ dla uczniów i studentów. Do biletu wstępu, za 2,85€ można dokupić zezwolenie na robienie zdjęć. Muzeum obejmuje eksponaty z historii miasta od czasów prehistorycznych do II wojny światowej. Moim zdaniem warte odwiedzenia, zwiedzanie zajmuje ok 1-1,5h. Jedyny feler to niewiele opisów eksponatów w języku innym niż łotewski.
Po solidnej dawce
historii przyszedł czas na przekąszenie czegoś. Na drugi dzień
pobytu zaplanowałem żarełko w kultowej pierogarni XL Pelmeni.
Wracamy zatem przez plac katedralny i Liwski by po kilku minutach
dotrzeć na ulicę Kalku 7 do tego przybytku. Wystrój jak nasze bary
mleczne ale zapach nęci nosy. Biorę 2 talerze zup – jedna to
soljanka a druga to coś w stylu naszej pieczarkowej, obie bardzo
dobre. Do tego dwie solidne porcje gotowanych pierogów z róznym
nadzieniem. Nie ma co się bać, że nazwy potraw są po łotewsku,
przy każdym z kotłów służących do samoobsługi jest obrazek
przedstawiający skład farszu. Do tego bierzemy popitkę, do wyboru
soki, kompot, piwo a nawet wódeczka. Z tym co wzięliśmy idziemy do
kasy, talerzyki z pierogami kładziemy na wagę, pani nabija i
płacimy tak jak np. my - za dwie osoby 7,85€. A najedliśmy się do
przesytu. Jedzonko jak najbardziej zjadliwe i smaczne.
Na pierwszy dzień
miałem zaplanowane zwiedzenie całej starówki. Po posiłku
postanowiliśmy jednak swe kroki skierować w nieco inną stronę.
Ruszamy w stronę Pomnika Wolności i prawosławnej katedry
by potem wzdłuż bulwarów dotrzeć do centrum ryskiej secesji – ulicy Alberta Iela. Po drodze mijamy wiele pięknych budynków, w większości siedzib ambasadorów. W końcu dochodzimy do celu i ja osobiście zaliczam opad szczeny. Zrobione przeze mnie zdjęcia nie oddadzą tego co zobaczyliśmy bo tak się nieszczęśliwie złożyło, że w momencie dotarcia na miejsce bateria w aparacie zaliczyła zgon. Coś tam udało się pstryknąć, za aparat awaryjnie posłużył także smartfon.
by potem wzdłuż bulwarów dotrzeć do centrum ryskiej secesji – ulicy Alberta Iela. Po drodze mijamy wiele pięknych budynków, w większości siedzib ambasadorów. W końcu dochodzimy do celu i ja osobiście zaliczam opad szczeny. Zrobione przeze mnie zdjęcia nie oddadzą tego co zobaczyliśmy bo tak się nieszczęśliwie złożyło, że w momencie dotarcia na miejsce bateria w aparacie zaliczyła zgon. Coś tam udało się pstryknąć, za aparat awaryjnie posłużył także smartfon.
Na rogu Alberta Iela, pod
nr 12 mieści się niewielkie, ale zdecydowanie warte odwiedzenia
Muzeum Art Nouveau, na ekspozycję którego składa się mieszkanie
kompletnie urządzone w tym stylu. Wstęp 3,5€. Uroku dodają
ubrane w stroje z epoki pracownice Muzeum.
Czując w nogach już
sporo kilometrów postanawiamy wracać do hotelu żeby nieco odpocząć
i się odświeżyć. Planujemy wyjść na miasto późniejszym
wieczorem zeby zobaczyć jak prezentuje się starówka po zmroku.
Zmęczenie niestety okazało się silniejsze od zamiarów i zamiast
na mieście wieczór postanowiliśmy spędzić w hotelowej
restauracji. Kilka dni wcześniej na forum f4f zgadaliśmy się z
innym forumowiczem, że on również od czwartku będzie spędzał z
żoną walentynkowy weekend w Wellton Centrum Hotel & Spa.
Wysyłam więc smsa, że siedzimy w knajpie i chętnie się spotkamy.
No i się spotkaliśmy z Piotrem i Janą :) Spędzamy wspólnie
blisko 2 godziny w świetnej atmosferze, wymieniamy wiele informacji
o Rydze – my z Piotrkiem o miejscach wartych odwiedzenia i
podróżowaniu ogólnie a dziewczyny rozprawiają o jedzeniu i
pamiątkach z Rygi. Bardzo fajnie spędzony czas, rozgania nas
dopiero zamknięcie restauracji. Szkoda, że nie udało się wspólnie
spędzić więcej czasu no ale cóż poradzić, my jesteśmy
początkującymi samodzielnymi wycieczkowiczami, Piotr i Jana to
podróżnicy zaprawieni. Najważniejsze, że dzięki ich opowieściom
o weekendowych podróżach dużo łatwiejsze będzie teraz dla mnie
przekonywanie Gośki do różnych szalonych pomysłów. Już wydaje mi
się, że sceptycyzm został zastąpiony umiarkowanym entuzjazmem do
takiej formy spędzania wolnego czasu ;) W skrócie bardzo
sympatyczne zakończenie dnia.
Drugi dzień w Rydze
rozpoczynamy ok. 9, jemy obfite śniadanie. W planach wizyta nad
Bałtykiem w Majori, dokończenie zwiedzania starego miasta, wizyta w
Rigas Birza i wieczór w operze. Po drodze na dworzec kolejowy
udajemy się do Głównej Hali Targowej celem rekonesansu. Powiem
krótko – wow ;) wybór dóbr wszelakich przeogromny a już część
rybna zrobiła na nas, osobach z głębi Polski, kolosalne wrażenie.
Czas goni, trzeba iść na dworzec, na zakupy wrócimy jutro.
Normalny bilet kolejowy
z Rygi do Majori kosztuje 1,30€, w godzinach 9-15 zniżka 25%.
Jako, że załapaliśmy się na te godziny za bilety płacimy 4,20€
w obie strony. Podróż lokalnym pociągiem trwa pół godziny. Od
dworca w Majori wzdłuż wybrzeża prowadzi urokliwa promenada z
ciekawymi zabudowaniami. Od promenady co kilkadziesiąt metrów
odbijają uliczki w stronę plaży. Plaża szeroka, morze wyjątkowo
spokojnie. Widoki bardzo przyjemne. Uwagę zwracają bardzo ciekawe i
urokliwe budynki. Niektóre świetnie odrestaurowane i przyciągajace
uwagę, inne zaniedbane, widać, że nieużywane od lat.
Gdzieniegdzie straszą zaniedbane betonowe bunkry w stylu naszych
ośrodków wczasów pracowniczych. Wszystkim odwiedzającym Rygę
polecamy taki wypad.
Po powrocie do Rygi
ponownie zmierzamy ku placowi katedralnemu by kontynuować przerwane
dzień wcześniej zwiedzanie starówki. Z placu ruszamy ul. Zamkową
w stronę, jak łatwo się domyślić, ryskiego zamku. Po drodze
kolejne interesujące budynki a na jej końcu pamiątka polskiego
panowania na tych ziemiach – tzw. Kościół Polski z plebanią a
tuż za nimi zamek. Ze względu na trwające prace remontowe po
pożarze sprzed kilku lat i stojące rusztowania nie prezentuje się
zbyt okazale. Plac zamkowy również nie jest jakiejś specjalnej
urody. Z placu wychodzimy ulicą Mazā
Pils Iela, na której pod nr 17-21 znajduje się jeden z symboli Rygi
– Trzej Bracia. Trzy wiekowe kamienice, z których najstarsza (nr
17) datowana jest na wiek XV a dwie pozostałe na wiek XVII. Obecnie
mieści się w nich Muzeum Architektury, do którego nie wchodziliśmy.
Naprzeciwko Trzech Braci odchodząca uliczka doprowadzi nas do 2
stojących po obu stronach ulicy kościołów katolickich. Ciekawszy
z nich to ogromny, gotycki kościół św. Jakuba. Niestety, mimo
chęci jego odwiedzenia i informacji, że w czasie gdy tam byliśmy
powinien być otwarty dla zwiedzających okazał się zamknięty na
cztery spusty.
Ryski Zamek i fragment "polskiej" plebanii |
Trzej bracia |
Od lewej: widok na kościół św. Jakuba spod Trzech Braci, widok na najstarszego brata spod św. Jakuba, wieża św. Jakuba spod budynku Sejmu Łotwy |
Arsenał |
Koszary św. Jakuba |
Rekonstrukcja murów obronnych |
Baszta prochowa z przylegającym Muzeum Wojny |
Ponownie udajemy się do Pelmeni, tym razem postanawiamy spróbować zasmażanych pierogów z serem oraz rozgrzać się smaczną soljanką. Zdecydowanie lepiej od tych zasmażonych smakowały nam wczorajsze pierogi z wody. 7€ i ok. 16.30 wracamy do hotelu przygotować się do głównej atrakcji dnia.
Kupując bilety lotnicze
na ten termin kombinowałem jakby tu przywalentynkować. Szybki
rekonesans tego co się będzie działo w Rydze w walentynkowy
wieczór doprowadził do wniosku, że największe wrażenie na
drugiej połówce zrobi wizyta na przedstawieniu baletowym w ryskiej
operze. Akurat 14 lutego w programie był balet "La Bayadere",
bilety w przedsprzedaży na jedną z lóż na pierwszym poziomie
kosztowały 8,54€ za osobę. Przy okazji pomyślałem, że będzie
okazja zwiedzić ten zacny budynek. Pomysł z baletem okazał się strzałem w
dziesiątkę i spotkał się ze sporym entuzjazmem najlepszej z żon.
Z hotelu wyszliśmy o 18, po kilku minutach doszliśmy pod budynek
Opery, pod którym już kręciło się sporo osób. Nastawieni na
zwiedzanie wbijamy do środka i klops. Na każdy poziom wchodzi się
odrębnymi schodami, mając bilety na parter nie obejrzymy wnętrz na
poziomach lóż i odwrotnie. Słabo trochę :( No ale cóż, jak się
nie ma co się lubi to się lubi co się ma, obchodzę i
obfotografowywuję poziom pod nazwą "Dressing Circle".
Drzwi do lóż otwierają na 15 minut przed rozpoczęciem spektaklu,
udaje się więc jeszcze pstryknąć kilka zdjęć sceny i głównej
sali.
Po chwili rozbrzmiewa gong, drugi, trzeci, gasną światła i rozpoczyna się
przedstawienie trwające z przerwami niemalże do 22. Przedstawienie samo w sobie rewelacyjne - realistyczna scenografia, fantazyjne stroje tancerzy, świetna muzyka i wybitne popisy taneczne. Muszę się przyznać, że do teraz uznawałem balet za dziwaczną dziedzinę sztuki. Jednak po obejrzeniu w ryskiej operze tej hinduskiej historii o miłości mogę powiedzieć tylko, że chylę czoła przed tancerzami. Moim zdaniem warto było przyjechać do Rygi tylko po to, aby obejrzeć "Bajaderkę". Dlatego też wizyta w Operze na baletowym spektaklu jest dla mnie największą atrakcją tego wyjazdu.
Po przedstawieniu próbuję namówić Gośkę na nocny spacer po starówce. Niestety, sukienka zrobiła swoje i poza standardowym zmęczeniem doszło jeszcze lekkie przemarznięcie i wszelkie moje namowy kwitowane są "nie, zimno, wracamy do hotelu". Musiałem więc odmówić Piotrkowi i Janie, którzy po balecie ruszyli w miasto...
Po przedstawieniu próbuję namówić Gośkę na nocny spacer po starówce. Niestety, sukienka zrobiła swoje i poza standardowym zmęczeniem doszło jeszcze lekkie przemarznięcie i wszelkie moje namowy kwitowane są "nie, zimno, wracamy do hotelu". Musiałem więc odmówić Piotrkowi i Janie, którzy po balecie ruszyli w miasto...
Nasz ostatni dzień,
sobotę, rozpoczynamy od wyjścia do hali targowej. Kupujemy granata
wielkości rękawicy bokserskiej, lokalny ser z kminkiem, czarny
chleb kminkowy i zestaw 4 rodzajów kawioru. W firmowym sklepie
lokalnego producenta słodyczy Laima kupujemy czekoladowe upominki. W
pobliskim markecie Rimi kupujemy jeszcze 2 butelki Balsamu Ryskiego,
standard i porzeczkowy i jakieś puszki z cukierkami Laima. Dzięki
Jana za tipy :)
Wracamy do hotelu i idziemy na późne śniadanie. Po śniadaniu pakujemy manele, o 11.45 schodzimy do recepcji. Opłacam rachunek za minibar, dopełniam formalności z wymeldowaniem i idziemy na autobus na lotnisko. Na lotnisku szybka odprawa i dość szczegółowa kontrola bezpieczeństwa. Za bramkami kawa na wzmocnienie. Wylatujemy o 14.50, w Warszawie lądujemy też o 14.50 ;) Lot znów tylko godzina. Do domu docieramy o 19, po blisko trzygodzinnym telepaniu się targaczem 100km pomiędzy Warszawą i Radomiem.
Wracamy do hotelu i idziemy na późne śniadanie. Po śniadaniu pakujemy manele, o 11.45 schodzimy do recepcji. Opłacam rachunek za minibar, dopełniam formalności z wymeldowaniem i idziemy na autobus na lotnisko. Na lotnisku szybka odprawa i dość szczegółowa kontrola bezpieczeństwa. Za bramkami kawa na wzmocnienie. Wylatujemy o 14.50, w Warszawie lądujemy też o 14.50 ;) Lot znów tylko godzina. Do domu docieramy o 19, po blisko trzygodzinnym telepaniu się targaczem 100km pomiędzy Warszawą i Radomiem.
Wycieczka udana,
wróciliśmy bardzo zadowoleni z mocnym postanowieniem powrotu w
jakąś cieplejszą porę roku. Tym bardziej, że brakło czasu na
parę zaplanowanych rzeczy - przede wszystkim galeria Rigas Birza a parę pominęliśmy. Łatwość
zwiedzania Rygi i dojazdu do niej (oprócz tanich promocyjnych lotów,
za niewielkie pieniądze można również dojechać autobusami) oraz
mnogość rzeczy wartych zobaczenia czynią ją moim zdaniem bardzo
atrakcyjnym kierunkiem na weekendowe wypady z Polski.
__________
Koszty:
Koszty:
Przeloty WAW – RIX –
WAW za 2 osoby, 236zł na stronie LOT
3 noclegi B&B w
Wellton Centrum Hotel & Spa, 135€ za pośrednictwem
allabouthotels.com,
Bilety wstępu dla 2 osób
53,23€
Transport Lotnisko –
Centrum – Lotnisko za 2 osoby 2,40€
Transport Ryga – Majori
– Ryga za 2 osoby 4,20€
Wyżywienie i napoje (w
tym hotelowy minibar) 59,16€
Pamiątki przywiezione do
Polski 67€
Dojazd Radom – Lot.
Chopina – Radom za dwie osoby 70zł
Łącznie: 320,99€ +
236zł, biorąc pod uwagę po jakich kursach kupowałem euro na
walutomacie całkowity koszt zamknął się w kwocie poniżej 1640zł.
Ciekawa relacja, jutro ruszamy podobnym tropem:) Identycznie jak u Państwa - moja druga polowka kupila bilety i poinformowala ze lecimy do Rygi - nie bylo odwrotu:) Dzieki za wskazowki odnośnie dojazdu z/do lotniska i miejscach w których warto zjeść. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak tylko pogoda dopisze to wyjazd z pewnością będzie udany i będziecie zadowoleni. A i do relacji dodam, że do ryskiego bruku przydają się wygodne buty na dobrej podeszwie.
OdpowiedzUsuńFajnego wyjazdu.
Pzdr.
Trafiłem tutaj przypadkowo, niemniej relacja bardzo się przyda. My uderzamy do Rygi na koniec kwietnia, także pogoda powinna już dopisać.
OdpowiedzUsuńtrafiłem przypadkowo i przypadek sprawił, że nasze drogi się krzyżowały; byłem w Rydze 9-15 lutego
OdpowiedzUsuńDzięki za relację i różne praktyczne wskazówki - my jedziemy już za tydzień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Proszę bardzo ;) Miłej zabawy i przede wszystkim słonecznej pogody bo w słońcu Ryga robi jeszcze lepsze wrażenie. My za tydzień też ponownie ruszamy w podróż, tym razem na południe, do Bolonii i Wenecji.
UsuńSłonecznie było - ale wiało nad morzem i ciepło nie było. Chyba mnie zawiało i wróciłem do Polski z lekka połamany :) Generalnie widzieliśmy to co wy - dzięki wam trafiliśmy do Muzeum Art Nouveau... Ryga podobała mi się, byłem już wcześniej w Tallinie - a za rok może Wilno ... Najbliższe plany to jednak ZEA i Oman w styczniu 2015. Pozdrawiam
UsuńWitam serdecznie czy ktos z was posiada do odsprzedania magnes z Rygi albo bedzie tam sie wybierac w najblizszym czasie u moglby mi kupic? Bylbym mega wdzieczny! Jak cos prosze pisac peszek18@wp.pl. Bardzo mi zalezy :)
OdpowiedzUsuńFajne ;)
OdpowiedzUsuńHej, super opis, dzieki ! Wybieramy sie, bedziemy zwiedzac Waszymi sladami.
OdpowiedzUsuńbtw co jest nie tak z booking.com ??? Portal allabouthotels.com niestety nie dziala.
Pozdrawiam serdecznie,
Kris
Booking swego czasu był wg mnie świetnym serwisem. W razie jakichś kłopotów zawsze pomagali, jak hotel sprzedał pokój po zbyt niskiej cenie zawsze stawali po stronie klienta. Od jakichś dwóch lat coraz częściej jednak to nie klient jest najważniejszy a współpraca i prowizje od hoteli. Dodatkowo ceny mają obecnie najczęściej dużo mniej atrakcyjne niż konkurencja, Dlatego ja sobie ich odpuściłem i znacznie lepiej mi z pośrednikami z rodziny Expedii. A najbardziej polecam szukanie noclegów zaczynać od porównywarek jak trivago czy hotel4free.
UsuńMiłego wyjazdu.
Pzdr,