niedziela, 16 lutego 2014

Ryga 2014 - Walentynkowe "baletowanie"

     Pomysł wypadu do Rygi pojawił się w mojej głowie 20 listopada 2013 gdy na stronie fly4free pojawiła się informacja o wielkiej jesiennej wyprzedaży biletów PLL LOT. Nie ma co ukrywać, że wyznacznikiem tego kierunku okazało się połączenie niskiej ceny przelotu z atrakcyjnym, walentynkowym terminem. Spontanicznie rezerwuję bilety lotnicze będąc w pracy, po czym informuję lepszą połowę, że następny dzień zakochanych spędzimy na Łotwie. Euforii nie stwierdziłem ale udało mi się w końcu przekonać Gośkę, że Ryga to całkiem ciekawe miasto. Skoro pomysł został zaakceptowany rozpocząłem ogarnianie spraw organizacyjnych. Kwestie co zobaczyć i gdzie spać oraz jeść zostały rozwiązane przy pomocy tripadvisora, forum f4f oraz kilku pomniejszych źródeł internetowych. Jako bazę noclegową wybraliśmy Wellton Centrum Hotel & Spa na starym mieście, wyżywienie miały nam zapewnić niedrogie bary samoobsługowe Lido oraz pierogarnia XL Pelmeni. W przypadku wielkiego wieczornego głodu w rezerwie mieliśmy restauracje Salve (za świetny stosunek ceny do jakości) i Rozengrals (drożej ale ponoć megaklimatycznie).
      W końcu nadszedł 12 lutego 2014. O godz 7.32 pakujemy się w pociąg Kolei Mazowieckich i po szybkiej przesiadce na Służewcu, po blisko 2h meldujemy się na Lotnisku Chopina. Szybki drop bag, bezproblemowe przejście przez bramki, duża kawa dla uprzyjemnienia czasu, boarding i o 11.50 startujemy. Ledwie się wznieśliśmy na wysokość przelotową a już zbieramy się do lądowania... Kółeczko nad morzem i po niespełna godzinie lądujemy na lotnisku w Rydze. Błyskawiczny odbiór bagażu, zakup biletów na autobus w kiosku Narvessen obok wyjścia z terminala i idziemy na przystanek.
Dojazd z lotniska do centrum Rygi zapewnia autobus nr 22, koszt przejazdu 0,60€, bilety w postaci e-talonu kupujemy w kiosku na lotnisku lub w automacie na końcowym przystanku. E-talon ważny jest 12 miesięcy, podczas zakupu podajemy na ile przejazdów ma być ważny. Jak ktoś planowałby używać komunikacji tak jak my tylko do dojazdu Lotnisko – Centrum – Lotnisko to może doładować bilety od razu 2 przejazdami. My tego nie zrobiliśmy i w drodze powrotnej musieliśmy ponownie załadować bilety w automacie. Jest to niezwykle proste, automaty komunikują się m. in. po angielsku, niemiecku i rosyjsku. Co ważne – bilet jest przypisany do osoby – jadąc więc w dwie osoby każda powinna mieć swój bilet doładowany odpowiednią ilością przejazdów. Podróż z lotniska do centrum trwa ok. 25-30min. Gdy mamy noclegi na starówce najlepiej wysiąść na jednym z dwóch przystanków bezpośrednio po przejeździe przez Dźwinę - 11. novembra krastmala lub 13 janvara iela. My wysiadamy na tym drugim. Dojście od autobusu do hotelu zajęło nam niespełna 5 minut. Rezerwacji hotelu najpierw dokonaliśmy za pośrednictwem serwisu booking.com. Jednak ze względu na dość dziwną politykę wobec klientów prowadzoną ostatnimi czasy przez ten portal, w styczniu rezerwację przeniosłem do serwisu allabouthotels.com. Przy okazji zaoszczędziłem ponad 100zł na rezerwacji ;) Szybki meldunek i po 7 godzinach od rozpoczęcia podróży jesteśmy na miejscu. Jest bodajże 15 lokalnego czasu (+1 względem Polski). Pokój nr 502, na piątym piętrze, w pokoju ciepełko, wi-fi śmiga, materace nieco twardawe.

      Ogarniamy się po podróży i wychodzimy poznać najbliższą okolicę hotelu. Niemalże naprzeciw mamy duże centrum handlowe Galerija Centrs, w którym znajdziemy m. in. market spożywczy Rimi, przydatny do zakupu wody, napojów i innych artykułów spożywczych. Kilka minut spaceru w przeciwnym kierunku znajdziemy jeden z barów sieci Lido – Lido Alus Seta. Ponieważ długa podróż nieco nas wygłodziła tam się kierujemy najpierw. Dwa zestawy obiadowe z deserami i popitką 19,60€. Po posiłku spacerujemy jeszcze chwilę po najbliższej okolicy hotelu, robimy zakupy napojów w Rimi i wracamy. Konkretnie zmęczeni zasypiamy ok 21....
Kolejnego dnia budzimy się ok. 8, jemy śniadanie (rewelacyjne) i ruszamy w miasto. Po opuszczeniu hotelu kierujemy się w lewo, obchodzimy starówkę od strony Dźwiny kierując się w stronę Placu Ratuszowego (RātsLaukums). Z jednej strony plac otwarty jest na Dźwinę i most przez nią. Na i wokół placu z rzeczy wartych zobaczenia mamy: budynek Uniwersytetu Technicznego
oraz nieprzystający zbytnio do otoczenia budynek Muzeum Okupacji Łotwy.
Wstęp do muzeum na zasadzie "co łaska", płatne zwiedzanie z przewodnikiem od 2,25 do 10€ za osobę w zależności od wielkości grupy. Ze względu na ograniczony czas i fakt, że okupację niemiecką i radziecką mieliśmy swoją i wiemy z czym się wiązała, odpuszczamy. Przechodzimy pod budynkiem i naszym oczom ukazuje się chyba najbardziej widowiskowy budynek Rygi – Dom Bractwa Czarnogłowych, XIVwiecznej gildii kupieckiej i sąsiadująca z nim kamienica Schwabba. Budynki te, zrekonstruwane ze zniszczeń wojennych, ze względu na bogate zdobnictwo i feerię barw są chyba najczęściej fotografowanymi w Rydze. Jeszcze niedawno temu można było zwiedzać piękne wnętrza, my niestety pocałowaliśmy klamkę. W znajdującej się na parterze kamienicy Schwabba informacji turystycznej dowiedzieliśmy się, że obecnie zwiedzanie nie jest możliwe bo urzęduje tam Prezydent Łotwy...
Przed Domem Czarnogłowych stoi tzw. pomnik Rolanda a naprzeciwko zrekonstruowana fasada ratusza. 
Cały obszar placu ratuszowego bardzo ucierpiał w czasie wojny i większość znajdujących się przy nim budynków to powojenne rekonstrukcje. Największe prace odbyły się już po odzyskaniu przez Łotwę niepodległości w latach 90 XX wieku. Na przeciwnym rzece krańcu placu, za stylizowanymi na historyczne powojennymi budynkami kamienic, majestatycznie wznosi się kościół św. Piotra. 
Wstęp 2€ za  zwiedzanie tylko nawy głównej, 7€ zwiedzanie oraz wjazd na wieżę. Oczywiście kupujemy bilet full wypas i wjeżdżamy na górę. Widoki z wieży rewelacyjne, niestety stosunkowo wczesna pora dnia i niezbyt sprzyjająca aura nieco ograniczają widoczność ale i tak jest bardzo fajnie.
Widok na halę targową
Plac ratuszowy
Widok w stronę placu katedralnego
Przy słonecznej pogodzie widoki muszą zapierać dech. Po kilkunastu minutach opuszczamy wietrzną wieżę i zwiedzamy wnętrze kościoła. Najciekawsze rzeczy jakie można zobaczyć to miniatura oryginalnej drewnianej wieży kościoła, kur z oryginalnej wieży, oryginał figury Rolanda sprzed budynku Czarnogłowych oraz uwidocznione wojenne zniszczenia. We wnętrzu świątyni znajduje się także wystawa obrazów współczesnych malarzy łotewskich.
Opuszczamy św. Piotra i zachęceni znalezionymi informacjami o bardzo ciekawych wnętrzach udajemy się do znajdującej się nieopodal kamienicy Metzendorffa, części Muzeum Historii Rygi i Nawigacji. W kamienicy można zobaczyć jak mieszkało bogate ryskie kupiectwo. Z netowych informacji wynikało, że bilety kosztują 1,42€ więc śmiało wchodzimy. Wejście nieco z innej strony niż wynikało to z widzianych przeze mnie zdjęć.
Boczne wejście do Metzendorffa
W kasie dowiadujemy się, że oprócz biletu, o którym wyżej, trzeba kupić bilet za 6€/os ze względu na ekspozycję specjalną. Jak już weszliśmy to postanawiamy kupić. Przymusowe kapcioszki na buty, otwierają nam drzwi do sal ekspozycyjnych i zgroza.... Ekspozycja specjalna okazuje się wystawą figur woskowych, od uczestników ostatniej wieczerzy po bohaterów kreskówek. Jakość figur taka sobie a sama wystawa nie warta dopłaty w wys. 6€. Sam budynek i jego wnętrza jak najbardziej OK, warte standardowej ceny. Nieco rozbawieni tym co właśnie widzieliśmy wychodzimy na zewnątrz z zamiarem spaceru urokliwymi uliczkami ryskiej starówki w kierunku katedry – Rigas Domas. Mijana zabudowa sprawia bardzo dobre wrażenie – kamienica Dannensterna, kosciół Reformowany, synagoga, kościół św. Jana, konwent Eckego, dziedziniec Konwentu, budynki przy placu Liwskim – Kocia Kamienica, Mała i Wielka Gildia.
Fasada kościoła reformowanego pomiędzy kamienicami
Bremeńscy muzykanci
"Kocia" kamienica
Mała Gildia
Kamieniczki przy placu Liwskim
W końcu docieramy do ryskiej katedry. Wstęp 3€, cena obejmuje wnętrze kościoła oraz przepiękny, niezmieniony od XIII wieku katedralny krużganek z ekspozycją staroci wszelakich. W samej katedrze największe wrażenie na oglądaczach robią urokliwe witraże, ambona oraz gigantyczne organy.
Plac katedralny sam w sobie jest ciekawym miejscem, wśród ciekawych zabudowań znajdujemy także dwie instytucje warte odwiedzenia. Znajdujace się tuż przy katedrze i obejmujące wnętrza katedralnych zabudowań Muzeum Historii Rygi i Nawigacji
oraz po przeciwnej stronie galerię sztuki Riga Bourse (Rigas Birza).
Na pierwszy ogień poszło Muzeum Historii, galerię zostawiliśmy sobie na piątek. Wstęp do Muzeum Rygi to koszt 8,54€ za parę (coś w stylu biletu rodzinnego), indywidualnie jest ok. 7€, ok. 3€ dla uczniów i studentów. Do biletu wstępu, za 2,85€ można dokupić zezwolenie na robienie zdjęć. Muzeum obejmuje eksponaty z historii miasta od czasów prehistorycznych do II wojny światowej. Moim zdaniem warte odwiedzenia, zwiedzanie zajmuje ok 1-1,5h. Jedyny feler to niewiele opisów eksponatów w języku innym niż łotewski.
     Po solidnej dawce historii przyszedł czas na przekąszenie czegoś. Na drugi dzień pobytu zaplanowałem żarełko w kultowej pierogarni XL Pelmeni. Wracamy zatem przez plac katedralny i Liwski by po kilku minutach dotrzeć na ulicę Kalku 7 do tego przybytku. Wystrój jak nasze bary mleczne ale zapach nęci nosy. Biorę 2 talerze zup – jedna to soljanka a druga to coś w stylu naszej pieczarkowej, obie bardzo dobre. Do tego dwie solidne porcje gotowanych pierogów z róznym nadzieniem. Nie ma co się bać, że nazwy potraw są po łotewsku, przy każdym z kotłów służących do samoobsługi jest obrazek przedstawiający skład farszu. Do tego bierzemy popitkę, do wyboru soki, kompot, piwo a nawet wódeczka. Z tym co wzięliśmy idziemy do kasy, talerzyki z pierogami kładziemy na wagę, pani nabija i płacimy tak jak np. my - za dwie osoby 7,85€. A najedliśmy się do przesytu. Jedzonko jak najbardziej zjadliwe i smaczne.
     Na pierwszy dzień miałem zaplanowane zwiedzenie całej starówki. Po posiłku postanowiliśmy jednak swe kroki skierować w nieco inną stronę. Ruszamy w stronę Pomnika Wolności i prawosławnej katedry

by potem wzdłuż bulwarów dotrzeć do centrum ryskiej secesji – ulicy Alberta Iela. Po drodze mijamy wiele pięknych budynków, w większości siedzib ambasadorów. W końcu dochodzimy do celu i ja osobiście zaliczam opad szczeny. Zrobione przeze mnie zdjęcia nie oddadzą tego co zobaczyliśmy bo tak się nieszczęśliwie złożyło, że w momencie dotarcia na miejsce bateria w aparacie zaliczyła zgon. Coś tam udało się pstryknąć, za aparat awaryjnie posłużył także smartfon.
Na rogu Alberta Iela, pod nr 12 mieści się niewielkie, ale zdecydowanie warte odwiedzenia Muzeum Art Nouveau, na ekspozycję którego składa się mieszkanie kompletnie urządzone w tym stylu. Wstęp 3,5€. Uroku dodają ubrane w stroje z epoki pracownice Muzeum.
Klatka schodowa w budynku muzeum
      Czując w nogach już sporo kilometrów postanawiamy wracać do hotelu żeby nieco odpocząć i się odświeżyć. Planujemy wyjść na miasto późniejszym wieczorem zeby zobaczyć jak prezentuje się starówka po zmroku. Zmęczenie niestety okazało się silniejsze od zamiarów i zamiast na mieście wieczór postanowiliśmy spędzić w hotelowej restauracji. Kilka dni wcześniej na forum f4f zgadaliśmy się z innym forumowiczem, że on również od czwartku będzie spędzał z żoną walentynkowy weekend w Wellton Centrum Hotel & Spa. Wysyłam więc smsa, że siedzimy w knajpie i chętnie się spotkamy. No i się spotkaliśmy z Piotrem i Janą :) Spędzamy wspólnie blisko 2 godziny w świetnej atmosferze, wymieniamy wiele informacji o Rydze – my z Piotrkiem o miejscach wartych odwiedzenia i podróżowaniu ogólnie a dziewczyny rozprawiają o jedzeniu i pamiątkach z Rygi. Bardzo fajnie spędzony czas, rozgania nas dopiero zamknięcie restauracji. Szkoda, że nie udało się wspólnie spędzić więcej czasu no ale cóż poradzić, my jesteśmy początkującymi samodzielnymi wycieczkowiczami, Piotr i Jana to podróżnicy zaprawieni. Najważniejsze, że dzięki ich opowieściom o weekendowych podróżach dużo łatwiejsze będzie teraz dla mnie przekonywanie Gośki do różnych szalonych pomysłów. Już wydaje mi się, że sceptycyzm został zastąpiony umiarkowanym entuzjazmem do takiej formy spędzania wolnego czasu ;) W skrócie bardzo sympatyczne zakończenie dnia.
     Drugi dzień w Rydze rozpoczynamy ok. 9, jemy obfite śniadanie. W planach wizyta nad Bałtykiem w Majori, dokończenie zwiedzania starego miasta, wizyta w Rigas Birza i wieczór w operze. Po drodze na dworzec kolejowy udajemy się do Głównej Hali Targowej celem rekonesansu. Powiem krótko – wow ;) wybór dóbr wszelakich przeogromny a już część rybna zrobiła na nas, osobach z głębi Polski, kolosalne wrażenie. Czas goni, trzeba iść na dworzec, na zakupy wrócimy jutro.
Normalny bilet kolejowy z Rygi do Majori kosztuje 1,30€, w godzinach 9-15 zniżka 25%. Jako, że załapaliśmy się na te godziny za bilety płacimy 4,20€ w obie strony. Podróż lokalnym pociągiem trwa pół godziny. Od dworca w Majori wzdłuż wybrzeża prowadzi urokliwa promenada z ciekawymi zabudowaniami. Od promenady co kilkadziesiąt metrów odbijają uliczki w stronę plaży. Plaża szeroka, morze wyjątkowo spokojnie. Widoki bardzo przyjemne. Uwagę zwracają bardzo ciekawe i urokliwe budynki. Niektóre świetnie odrestaurowane i przyciągajace uwagę, inne zaniedbane, widać, że nieużywane od lat. Gdzieniegdzie straszą zaniedbane betonowe bunkry w stylu naszych ośrodków wczasów pracowniczych. Wszystkim odwiedzającym Rygę polecamy taki wypad.
Promenada w Majori
Po powrocie do Rygi ponownie zmierzamy ku placowi katedralnemu by kontynuować przerwane dzień wcześniej zwiedzanie starówki. Z placu ruszamy ul. Zamkową w stronę, jak łatwo się domyślić, ryskiego zamku. Po drodze kolejne interesujące budynki a na jej końcu pamiątka polskiego panowania na tych ziemiach – tzw. Kościół Polski z plebanią a tuż za nimi zamek. Ze względu na trwające prace remontowe po pożarze sprzed kilku lat i stojące rusztowania nie prezentuje się zbyt okazale. Plac zamkowy również nie jest jakiejś specjalnej urody. Z placu wychodzimy ulicą Mazā Pils Iela, na której pod nr 17-21 znajduje się jeden z symboli Rygi – Trzej Bracia. Trzy wiekowe kamienice, z których najstarsza (nr 17) datowana jest na wiek XV a dwie pozostałe na wiek XVII. Obecnie mieści się w nich Muzeum Architektury, do którego nie wchodziliśmy. Naprzeciwko Trzech Braci odchodząca uliczka doprowadzi nas do 2 stojących po obu stronach ulicy kościołów katolickich. Ciekawszy z nich to ogromny, gotycki kościół św. Jakuba. Niestety, mimo chęci jego odwiedzenia i informacji, że w czasie gdy tam byliśmy powinien być otwarty dla zwiedzających okazał się zamknięty na cztery spusty.
Ryski Zamek i fragment "polskiej" plebanii
Trzej bracia
Od lewej: widok na kościół św. Jakuba spod Trzech Braci, widok na najstarszego brata spod św. Jakuba, wieża św. Jakuba spod budynku Sejmu Łotwy
Zaraz za rogiem, obok kościoła trafiamy na budynek łotewskiego parlamentu, mijamy go, i skręcamy w lewo ku granicy starego miasta. Po chwili dochodzimy do ulicy Torna Iela, po lewej stronie mamy okazały budynek ryskiego Arsenału, obecnie muzeum sztuki współczesnej, po prawej widzimy niesamowicie długi żółty budynek koszar św. Jakuba. Ruszamy w prawo, mijamy Bramę Szwedzką, odbudowany fragment murów miejskich, docieramy do okazałej Baszty Prochowej. Po chwili przechodzimy pod budynek Łotewskiej Opery Narodowej skąd kierujemy się na posiłek.
Arsenał
Koszary św. Jakuba
Rekonstrukcja murów obronnych
Baszta prochowa z przylegającym Muzeum Wojny

Ponownie udajemy się do Pelmeni, tym razem postanawiamy spróbować zasmażanych pierogów z serem oraz rozgrzać się smaczną soljanką. Zdecydowanie lepiej od tych zasmażonych smakowały nam wczorajsze pierogi z wody. 7€ i ok. 16.30 wracamy do hotelu przygotować się do głównej atrakcji dnia.
 
Kupując bilety lotnicze na ten termin kombinowałem jakby tu przywalentynkować. Szybki rekonesans tego co się będzie działo w Rydze w walentynkowy wieczór doprowadził do wniosku, że największe wrażenie na drugiej połówce zrobi wizyta na przedstawieniu baletowym w ryskiej operze. Akurat 14 lutego w programie był balet "La Bayadere", bilety w przedsprzedaży na jedną z lóż na pierwszym poziomie kosztowały 8,54€ za osobę. Przy okazji pomyślałem, że będzie okazja zwiedzić ten zacny budynek. Pomysł z baletem okazał się strzałem w dziesiątkę i spotkał się ze sporym entuzjazmem najlepszej z żon. Z hotelu wyszliśmy o 18, po kilku minutach doszliśmy pod budynek Opery, pod którym już kręciło się sporo osób. Nastawieni na zwiedzanie wbijamy do środka i klops. Na każdy poziom wchodzi się odrębnymi schodami, mając bilety na parter nie obejrzymy wnętrz na poziomach lóż i odwrotnie. Słabo trochę :( No ale cóż, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, obchodzę i obfotografowywuję poziom pod nazwą "Dressing Circle". Drzwi do lóż otwierają na 15 minut przed rozpoczęciem spektaklu, udaje się więc jeszcze pstryknąć kilka zdjęć sceny i głównej sali.
Po chwili rozbrzmiewa gong, drugi, trzeci, gasną światła i rozpoczyna się przedstawienie trwające z przerwami niemalże do 22. Przedstawienie samo w sobie rewelacyjne - realistyczna scenografia, fantazyjne stroje tancerzy, świetna muzyka i wybitne popisy taneczne. Muszę się przyznać, że do teraz uznawałem balet za dziwaczną dziedzinę sztuki. Jednak po obejrzeniu w ryskiej operze tej hinduskiej historii o miłości mogę powiedzieć tylko, że chylę czoła przed tancerzami. Moim zdaniem warto było przyjechać do Rygi tylko po to, aby obejrzeć "Bajaderkę". Dlatego też wizyta w Operze na baletowym spektaklu jest dla mnie największą atrakcją tego wyjazdu.
     Po przedstawieniu próbuję namówić Gośkę na nocny spacer po starówce. Niestety, sukienka zrobiła swoje i poza standardowym zmęczeniem doszło jeszcze lekkie przemarznięcie i wszelkie moje namowy kwitowane są "nie, zimno, wracamy do hotelu". Musiałem więc odmówić Piotrkowi i Janie, którzy po balecie ruszyli w miasto...
     Nasz ostatni dzień, sobotę, rozpoczynamy od wyjścia do hali targowej. Kupujemy granata wielkości rękawicy bokserskiej, lokalny ser z kminkiem, czarny chleb kminkowy i zestaw 4 rodzajów kawioru. W firmowym sklepie lokalnego producenta słodyczy Laima kupujemy czekoladowe upominki. W pobliskim markecie Rimi kupujemy jeszcze 2 butelki Balsamu Ryskiego, standard i porzeczkowy i jakieś puszki z cukierkami Laima. Dzięki Jana za tipy :)
     Wracamy do hotelu i idziemy na późne śniadanie. Po śniadaniu pakujemy manele, o 11.45 schodzimy do recepcji. Opłacam rachunek za minibar, dopełniam formalności z wymeldowaniem i idziemy na autobus na lotnisko. Na lotnisku szybka odprawa i dość szczegółowa kontrola bezpieczeństwa. Za bramkami kawa na wzmocnienie. Wylatujemy o 14.50, w Warszawie lądujemy też o 14.50 ;) Lot znów tylko godzina. Do domu docieramy o 19, po blisko trzygodzinnym telepaniu się targaczem 100km pomiędzy Warszawą i Radomiem.
     Wycieczka udana, wróciliśmy bardzo zadowoleni z mocnym postanowieniem powrotu w jakąś cieplejszą porę roku. Tym bardziej, że brakło czasu na parę zaplanowanych rzeczy - przede wszystkim galeria Rigas Birza a parę pominęliśmy. Łatwość zwiedzania Rygi i dojazdu do niej (oprócz tanich promocyjnych lotów, za niewielkie pieniądze można również dojechać autobusami) oraz mnogość rzeczy wartych zobaczenia czynią ją moim zdaniem bardzo atrakcyjnym kierunkiem na weekendowe wypady z Polski.
__________
Koszty:
Przeloty WAW – RIX – WAW za 2 osoby, 236zł na stronie LOT
3 noclegi B&B w Wellton Centrum Hotel & Spa, 135€ za pośrednictwem allabouthotels.com,
Bilety wstępu dla 2 osób 53,23€
Transport Lotnisko – Centrum – Lotnisko za 2 osoby 2,40€
Transport Ryga – Majori – Ryga za 2 osoby 4,20€
Wyżywienie i napoje (w tym hotelowy minibar) 59,16€
Pamiątki przywiezione do Polski 67€
Dojazd Radom – Lot. Chopina – Radom za dwie osoby 70zł

Łącznie: 320,99€ + 236zł, biorąc pod uwagę po jakich kursach kupowałem euro na walutomacie całkowity koszt zamknął się w kwocie poniżej 1640zł.

11 komentarzy:

  1. Ciekawa relacja, jutro ruszamy podobnym tropem:) Identycznie jak u Państwa - moja druga polowka kupila bilety i poinformowala ze lecimy do Rygi - nie bylo odwrotu:) Dzieki za wskazowki odnośnie dojazdu z/do lotniska i miejscach w których warto zjeść. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko pogoda dopisze to wyjazd z pewnością będzie udany i będziecie zadowoleni. A i do relacji dodam, że do ryskiego bruku przydają się wygodne buty na dobrej podeszwie.
    Fajnego wyjazdu.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłem tutaj przypadkowo, niemniej relacja bardzo się przyda. My uderzamy do Rygi na koniec kwietnia, także pogoda powinna już dopisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. trafiłem przypadkowo i przypadek sprawił, że nasze drogi się krzyżowały; byłem w Rydze 9-15 lutego

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za relację i różne praktyczne wskazówki - my jedziemy już za tydzień:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo ;) Miłej zabawy i przede wszystkim słonecznej pogody bo w słońcu Ryga robi jeszcze lepsze wrażenie. My za tydzień też ponownie ruszamy w podróż, tym razem na południe, do Bolonii i Wenecji.

      Usuń
    2. Słonecznie było - ale wiało nad morzem i ciepło nie było. Chyba mnie zawiało i wróciłem do Polski z lekka połamany :) Generalnie widzieliśmy to co wy - dzięki wam trafiliśmy do Muzeum Art Nouveau... Ryga podobała mi się, byłem już wcześniej w Tallinie - a za rok może Wilno ... Najbliższe plany to jednak ZEA i Oman w styczniu 2015. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Witam serdecznie czy ktos z was posiada do odsprzedania magnes z Rygi albo bedzie tam sie wybierac w najblizszym czasie u moglby mi kupic? Bylbym mega wdzieczny! Jak cos prosze pisac peszek18@wp.pl. Bardzo mi zalezy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, super opis, dzieki ! Wybieramy sie, bedziemy zwiedzac Waszymi sladami.
    btw co jest nie tak z booking.com ??? Portal allabouthotels.com niestety nie dziala.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Kris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Booking swego czasu był wg mnie świetnym serwisem. W razie jakichś kłopotów zawsze pomagali, jak hotel sprzedał pokój po zbyt niskiej cenie zawsze stawali po stronie klienta. Od jakichś dwóch lat coraz częściej jednak to nie klient jest najważniejszy a współpraca i prowizje od hoteli. Dodatkowo ceny mają obecnie najczęściej dużo mniej atrakcyjne niż konkurencja, Dlatego ja sobie ich odpuściłem i znacznie lepiej mi z pośrednikami z rodziny Expedii. A najbardziej polecam szukanie noclegów zaczynać od porównywarek jak trivago czy hotel4free.
      Miłego wyjazdu.
      Pzdr,

      Usuń