Na koniec troszkę wrażeń ogólnych i statystyki.
(tekst kursywą to dopiski najlepszej z małżonek)
Jedzenie
Jak dla mnie było OK. Było się czym najeść, smacznie i zdrowo. Dużo owoców i warzyw - świeżych, na ciepło, w sałatkach. Mięsa OK, różnorodne, było wszystko, co powinno wg mnie być w Egipcie - wołowina, baranina, kurczak, indyk i kaczka. Ryby i owoce morza. Pewne rzeczy bardzo mi smakowały, z innymi moja przygoda zakończyła się po małym kęsie. Jak w życiu. Braków czy kryzysu w bufecie moim zdaniem widać nie było. Wybór
produktów i potraw na śniadanie, obiad i kolację moim zdaniem w
zupełności wystarczający. Do każdego posiłku: wybór sałatek
warzywnych i przynajmniej jedna sałatka owocowa oraz warzywa solo do
samodzielnego skomponowania sałatki (pomidor, ogórek, cebula,
papryka, kapusty biała i czerwona, oliwki, marchewka, itp.),
miejscowe pieczywo – głównie małe bułeczki i chleb taki jak u
nas gryzka. Dla wegetarian (i nie tylko) do każdego posiłku
podawano „warzywne mixy” w sosach lub gotowane na parze, fasolkę
i lentil w sosach. Na śniadania serwowano: parówki z wody lub w
sosie warzywnym, jajka na twardo, omlet lub jajecznicę, wybór twarogów, serów
żółtych, płatków z mlekiem. Wędliny takiej jak w naszym kraju
nie zauważyłam, chociaż coś na kształt mortadeli było podawane
do śniadania, tak więc osoby które muszą zjeść z rana kanapkę
z „wędlinką” będą w kłopocie. Wędliny i sery były całkiem OK. Nie wiem skąd ta mortadela.... Ja zajadałam się twarogiem z
pomidorami i serem białym podobnym do fety. Na obiad podawano:
przystawki zimne (nic poza marynowanymi burakami i grilowanym
bakłażanem nie utkwiło mi w pamięci), dwie zupy do wyboru (zupa
krem i coś na kształt rosołu), zawsze było coś pieczonego,
duszonego i grilowanego (drób / wołowina / ryby), ryż, ziemniaki lub
pataty, poza tym wybór makaronów z pastami. Po obiedzie deser -
ciasta, słodkie ciasteczka lub owoce: guawa (mi nie zasmakowała, wolę
naszą swojską gruszkę), małe zielone banany (ku naszemu zdumieniu
dojrzałe i bardzo smaczne), pomarańcze (miodzio - słodziutkie,
soczyste, cieniuśka skórka) i mandarynki (zdecydowanie najgorsze,
ewidentnie przejrzałe, suche i bez smaku). Na kolacje: warzywa do
wyboru surowe i „przerobione”, mięsko pieczone i duszone,
ziemniaki, fasola, ryż do wyboru do koloru. Dania kolacyjne były co do zasady bardzo podobne do obiadowych. Mniej więcej analogiczne zestawy potraw i sposobów przyrządzania.
Potrawy
wydawały się być przygotowane i doprawione pod europejczyków. Z
dań które były serwowane jako typowo egipskie mi zasmakował
najbardziej lentil po egipsku czy też na sposób egipski (danie
podawane na ciepło – soczewica w pomidorach doprawiona oregano) i
małe ciasteczka / bułeczki na słodko.
Napitki czyli statkowe All Inclusive
Jak ktoś jest zainteresowany częstym alkoholizowaniem się to AI jest obowiązkowe. Jak ktoś tak jak my alkoholu używał sporadycznie AI to raczej zmarnowane pieniądze, które można w Egipcie wydać na fajniejsze rzeczy. Praktycznie się nie ograniczając - codziennie lampka wina do obiadów i kolacji, rzadziej inny napój, prawie codziennie 1 lub 2 Sakary dla mnie a jakieś soki i napoje w barze dla Gośki, 2 krótkie wieczory w lounge barze z softdrinkami lub soczkonapojami, jednorazowe spożycie "drinka" - rachunek jaki naliczono mi na koniec pobytu za nas oboje to ok. 1200LE. Czyli łącznie ok. 180$. Dopłata do all inclusive podczas zakupu wycieczki to 420zł, na miejscu 16€ za dzień czyli 100€ za tydzień od osoby. Moim zdaniem AI zupełnie się nie kalkuluje i następnym razem też raczej nie będziemy z niego korzystać, chyba, że trafimy na jakieś nieziemskie upały. Oprócz powyższego podczas wyjść na wycieczki kupiliśmy 2 litrowe mirindy, 2 litrowe soki pomarańczowe, 1,5l wody i 4 małe soki z guavy. Ceny napitków na statku:
drinki alkoholowe - 60LE
softdrinki - 30LE
soki, napoje, zimna karkade - 9-12LE
kawa, herbata - 10LE
Sakara - 40LE
lampka wina - 35LE
Statek
***** Deluxe, duży, w całkiem dobrym stanie, deluxe raczej dyskusyjne w naszym rozumieniu tego słowa. Czyściutko, bardzo dobra obsługa, zarówno dbająca o czystość jak i kucharsko - kelnerska. Nie ma się do czego przyczepić, na każdym kroku widoczna dbałość o turystę. Na pewno lepszy od standardowo znajdującego się w ofercie TUI. Na statku towarzystwo międzynarodowe, oprócz nas grupami Niemcy, Holendrzy, Finowie, Koreańczycy, indywidualnie Węgrzy i przedstawiciele arabskiej Afryki. Na statku salon SPA z sauną, łaźnią i masażami - sauna 55LE za 30min. Basenik na pokładzie słonecznym. Baaardzo dużo leżaków. Internet wi-fi jest dostępny na całym statku za dodatkowo odpłatnością - 25LE za 30min, 75LE za 24h, 150LE za 72h.
Statek należący do firmy
Travcotels organizatora rejsów po Nilu, będącej częścią egipskiego biura podróży
Travco. Jest to egipski partner TUI zapewniający pełną obsługę turystów ze wszystkich krajów przyjeżdżających do Egiptu za pośrednictwem lokalnych biur TUI. Za pośrednictwem Travco można zorganizować sobie indywidualny wypoczynek na rejsie po Nilu ;)
Kontakty
handlowe :-)
W czasie
naszej podróży przez Egipt nie zdarzyło mi się spotkać z jakimikolwiek objawami wrogości, niechęci czy agresji ze
strony miejscowych. Handlarze, dorożkarze, właściciele łódek
byli uprzejmi, oczywiście pomijam cały „szoł” odstawiany przez
nich by złapać turystę i zarobić, co dla niektórych mniej
asertywnych osób mogło być męczące i zniechęcające. Po
pierwszym dniu naszej wycieczki zorientowałam się, że znacznie
łatwiej jest mi się poruszać jeżeli „uczepię się” mego
szanownego małżonka (jestem pomijana przy nagabywaniu i mogę
obejrzeć towary na straganach, co prawda z daleka, ale zawsze),
wtedy handlujący jeśli już coś chcieli uzyskać skupiali się
prawie wyłącznie na nim ;-). Ciekawa sytuacja zdarzyła się na
asuańskim suku, kiedy Tomek chciał kupić ręczniki, sprzedawca
zaproponował nam karkade. Ja odpowiedziałam grzecznie - Nie,
dziękuję, Tomek – Tak, proszę. Sprzedawca tylko rzucił na mnie
okiem i oczywiście dostałam szklaneczkę napoju do wypicia. To tyle
jeśli chodzi o miejsce kobiet w islamie i branie pod uwagę ich
zdania :-). Co kraj to obyczaj, i skoro wybrałam się w podróż do
islamskiego kraju to nie ma co narzekać, tylko trzeba starać się
dostosować do sytuacji. Nie było źle. Z każdym kolejnym dniem procentowało nabywane na bieżąco doświadczenie w kontaktach z miejscowymi. Mimo wszystko przed wyjazdem radzę poćwiczyć wymowę "Nie, dziękuję" w kilku językach ;)
Koszty
Rezerwacja robiona dość niespodziewanie w październiku 2012 a więc ominęły nas wszelkie promocje. Koszt za dwie osoby 4478zł. Najniższe ceny w czasie oferty first minute na lato 2013 jakie widziałem opiewały na bodajże 1981zł/osobę. Dodatkowo opłaty obowiązkowe to 150€ za pakiet wycieczkowy i 35€ napiwkowy. Oprócz tych opłat wzięliśmy ze sobą 1000$, z powrotem przywieźliśmy 99$ i 4LE ale w pamiątki jesteśmy obkupieni dokumentnie. Z fakultetami też się nie ograniczaliśmy, na dodatkowe wycieczki organizowane przez Ashrafa (Abu Simbel, Asuan, wioska nubijska) wydaliśmy 315$. Plan na następny raz to koniecznie oferta FM a do wydawania na miejscu myślę, że spokojnie wystarczy 500 - 600$.
Przewodnik
Naszym
przewodnikiem był Egipcjanin Ashraf mówiący po polsku całkiem sprawnie. Niemalże 100 % jego wypowiedzi była zrozumiała i jasna,
chociaż zdarzały się komplikacje, do końca grupa nie była zgodna
jakie paliwo tankowaliśmy na pustyni wioskowe czy wojskowe :-)).
Składnia zdania języka polskiego którą posługiwał się nasz
przewodnik to absolutny majstersztyk ;-D, niektóre powiedzonka
nazwane przeze mnie „afraszyzmami” wejdą chyba do naszej
potocznej polszczyzny. Ashraf ma anielską cierpliwość bo na każde
pytanie starał się udzielić sensownej odpowiedzi, było widać że
zależy mu żeby wycieczkowicze poznali Egipt, starożytny i
współczesny. Poza tym to miły człowiek i dlatego zdobył sobie
sympatię grupy polskiej, niektórych pań chyba szczególną bo
nosiły autograf Ashrafa złożony na przedramieniu czerwonym
markerem – po prostu „rock star” :-))
Od teraz Egipt kojarzył będzie mi się z uśmiechniętą twarzą Ashrafa Alego. Człowiek miły, próbujący pomóc w każdej sytuacji i wyjaśnić wszelkie niejasności. Czasem nieporadny w zmaganiach z naszym językiem, mimo przeciwności walczył jednak dzielnie. Długo jeszcze będzie brzmieć mi w głowie chyba ulubiony jego tekst: "Wyobrażacie sobie to wy?". Jak będę się wybierał ponownie na TUIowy rejs to z pewnością będę się z nim kontaktował w celu ustalenia terminów w jakich będzie się opiekował polską grupą.
Co bym zmienił w programie Hatszepsut TUI?
1. Dodałbym do programu możliwość zwiedzania świątyni w Esnie lub chociaż czas wolny 2-4h na samodzielnie zwiedzanie. Może nie jest największa, najlepiej zachowana itd, ale samo jej umiejscowienie w głębokim wykopie robi wrażenie. A i tak statek cumuje.
2. Kupił Ashrafowi GPS, żeby mógł podczas wyjazdu do Abu Simbel ogłosić minięcie Zwrotnika Raka ;)
3. Dołożył czasu wolnego w Luksorze, rozbił zwiedzanie Karnaku i Luksorskiej na przed i po obiedzie. Fakultatywne dorożki przenieść z 15.30 na 17-17.30.
4. Wygospodarował 2 - 3h w Asuanie na rejs na Wyspę Kitchenera lub Elefantynę a najlepiej na obie :) Choćby jako fakultet.
5. W końcu zmienił opis wycieczki w części dotyczącej opłaty napiwkowej w wys. 35€. Wg przedstawicieli Travco jest to opłata obligatoryjna a wg opisu na stronie czy też w katalogu fakultatywna.
Na koniec
Podróż do
Egiptu to było moje marzenie od wielu lat, cieszę się że udało
się je spełnić. Z całą pewnością jeżeli tylko będę mogła
to ponowie tam wrócę. Kiedy turysta przestanie oczekiwać, że
Egipcie będzie jak w Europie łatwiej wtedy dostrzec kraj ze
wspaniałą historią i bogatą kulturą. Dla turystów szukających
Europy w Egipcie jest Hurgada z zielonymi strzyżonymi trawniczkami,
białymi delfinami, szklano - metalowym obeliskiem, dyskotekami,
night clubami, Alibabą, Alladynem i Sindbadem obok siebie. Ja
zdecydowanie w trakcie moich wyjazdów poza Polskę wolę szukać
tego czego nie znajdę w naszym kraju, co mi się spodoba i zafascynuje.
Jeżeli ktoś chciałby poznać prawdziwy kraj faraonów to rejs po
Nilu jest dobrym tego początkiem.
Było to nasze 3 podejście do Egiptu. Za pierwszym razem w 2006 roku się rozłożyłem i wylądowałem w szpitalu miesiąc przed wyjazdem, za drugim w 2012 roku Gośka wystraszyła się rozruchów. W naszym przypadku potwierdziło się powiedzenie do 3 razy sztuka. Czy jestem zadowolony - tak, czy polecam taki sposób zwiedzania Egiptu - zdecydowanie tak, czy wrócę do Egiptu - bez dwóch zdań. Czy również na rejs - nie widzę innej opcji, nie interesuje nas plażowanie, jeśli gdzieś wyjeżdżamy to musimy mieć co zwiedzić, wyjazd bez gruzów to wyjazd zmarnowany ;) A że ten tydzień pozwolił nam co najwyżej liznąć Egiptu, powrót tam jest koniecznością :D
Jak coś mi się przypomni to dopiszę. Za jakiś czas ogarnę filmy to pewnie się pojawią na blogu. Jak sobie przypomnę jakieś inne istotne szczegóły z pewnością też znajdą się w tej notce.
Póki co dzięki za uwagę :)