niedziela, 10 maja 2015

Hola BCN ;) Barcelona 2015, cz. 2

Po bardzo intensywnym pierwszym dniu w Barcelonie, drugi miał być znacznie spokojniejszy. Poniedziałkowe plany zwiedzaniowe obejmują wizytę w Świątyni Pokutnej Świętej Rodziny jak brzmi pełna polska nazwa Sagrady Familii, w Parku Guell, spacer po plaży i wieczorne zakupy na najsławniejszym barcelońskim targu - La Boqueria.
Zaraz po śniadaniu uderzamy do metra, fioletowa linia L2 dojeżdżająca do Sagrady startuje akurat ze stacji Paral-lel czyli tuż spod naszego hotelu. Kilkunastominutowa przejażdżka i jesteśmy. Zaraz po wyjściu z metra rozlega się krótkie łał :)
Mimo, że to wciąż czynna budowa już pierwszy rzut oka na tę budowlę robi wrażenie. Wokół, mimo wczesnej pory, kręci się całkiem sporo turystów. Szukają kas biletowych ;)

Najwygodniejsza opcja to zdecydowanie wcześniejszy zakup biletów on-line na tej stronie - bilety Sagrada. Można sobie spokojnie wybrać odpowiednią opcję oraz ustalić godzinę wizyty bez stania w kolejkach. My wybraliśmy wejście do kościoła wraz z wjazdem na jedną z wież. Koszt 19,50€ za osobę. Samo wejście do Sagrady kosztuje 15€ ale naprawdę warto dopłacić te 4,50. I nie wierzcie nikomu, któ mówi Wam, że do Sagrady nie warto wchodzić ;)

Zwiedzanie rozpoczynamy po stronie Fasady Narodzenia. Najpierw czeka nas jednak kontrola bezpieczeństwa. Po minięciu bramek z naszych ust rozlega się kolejne już tego poranka łał... Mnogość szczegółów, detale widoczne tylko z bliska, to naprawdę trzeba zobaczyć.
Po nacieszeniu oczu widokiem fasady wchodzimy do środka. I zaniemówiliśmy.... To co robi z wnętrzem tej świątyni naturalne światło to coś fantastycznego.
Po dokładnym obejrzeniu wnętrz wychodzimy z kościoła po stronie Fasady Męki Pańskiej. Cóż o niej powiedzieć? Nam się skojarzyła z socrealizmem, jakieś kanciaste postacie wyglądające jak z pomnika braterstwa robotniczo-chłopskiego czy innego przodownika pracy. Zdecydowanie kontrowersyjna, nas nie urzekła. Jak się okazało Gośka nawet nie zrobiła jakiegoś zdjęcia....
Wracamy do kościoła, idziemy do windy na wieżę. Niestety, trafiliśmy na służbistę, który nie chciał wpuścić nas 20 minut wcześniej, mimo tego, że innych chętnych na ten moment nie było. No cóż, trzeba się jeszcze poszwendać kilkanaście minut.....
W końcu wbiliśmy do windy i po kilkunastu sekundach byliśmy na górze.
Zaczynamy schodzić w dół strasznie zakręconymi schodkami ;) Po drodze można rzucić okiem na wnętrza Sagrady z nieco innej perspektywy.
Kończymy wizytę w Sagrada Familia, nasz następny cel to kolejne dzieło A. Gaudiego - Park Guell. Patrząc na mapkę w telefonie, która pokazywała zaledwie 2,5km, uznałem, że pójdziemy pieszo no bo w sumie niedaleko ;) Jak się okazało, droga prowadziła niemalże cały czas w górę i Gośka nie była najszczęśliwsza. Co tu ukrywać, trochę nas to zmęczyło....
Park Guell to całkiem spory park, do którego wstęp jest wolny. Płatna jest jedynie część parku nazywana strefą monumentalną. Wstęp do niej to koszt 7€ za osobę. Można uniknąć tej opłaty przychodząc do strefy albo przed jej oficjalnym otwarciem albo po godzinach. Nie ma wtedy żadnych barierek czy obsługi. My bilety kupiliśmy online na tej stronie http://www.parkguell.cat/en/.
Z Parku Guell udajemy się do najbliższej stacji metra. Jedziemy do Port Olimpic de Barcelona a dokłądniej do restauracji La Fonda del Port Olimpic. Dzięki oferowanemu tu menu dnia można się pożywić smacznie i stosunkowo niedrogo. Szczerze polecamy to miejsce - 3 daniowy zestaw obiadowy to koszt 11€.
Posilenie i popici dzbanem Sangrii ruszamy plażą Barceloneta.
Po niespełna godzinie dochodzimy w okolice Port de Barcelona. Mad wszystkim czuwa Krzysztof Kolumb.
W porcie zastaje nas wieczór. Ruszamy La Ramblą do naszego ostatniego dzisiejszego celu - targu La Boqueria. Kolorowo na miejscu ;)
Obkupieni w lokalne smakołyki wracamy do hotelu i organizujemy sobie degustację z popitką :).
Kolejnego dnia wymeldowujemy się po śniadaniu, zostawiamy manele w przechowalni i ruszamy uzupełniać dziury w naszym planie zwiedzania. na pierwszy ogień idzie Muzeum Picassa. Niesamowite, nie ma żadnej kolejki :D Bilety wstępu to 11€ za ekspozycję stałą, 14€ w kombinacji z czasowymi. Akurat podczas naszej wizyty wystaw dodatkowych nie było, kupujemy więc tańszą wersję. I naszym zdaniem były to pieniądze dobrze wydane. Ekspozycja muzeum prezentuje ewolucję sztuki Pabla Picassa od czasów nastoletnich. Muszę przyznać, że ciekawą drogę przeszła jego sztuka.
Następnie idziemy do Bazyliki Santa Maria del Mar
i w stronę katedry
Tu również jak wcześniej w Santa Maria del Mar nie ma dziś żadnej mszy czy innych uroczystości i możemy spokojnie podziwiać piękno tej majestatycznej budowli.
 Przez La Ramblę zaglądamy jeszcze do La Boquerii
Ponieważ mamy jeszcze sporo czasu do wylotu namawiam Gośkę na wyprawę na Camp Nou. Tuż po wyjściu z tunelu metra natrafiamy na potężną ulewą, która ostudziła nasz zapał.
Przemoczeni tylko z zewnątrz rzucamy okiem na stadion Barcelony i jego otoczenie. Wracamy do metra i ponownie jedziemy do La Fondy na jedzenie.
 
Szwendamy się jeszcze trochę po mieście, odbieramy manele z hotelu i jedziemy na lotnisko. Czas wracać do Polski :)

Podsumowanie kosztów:

Bilety lotnicze: 296zł za dwie osoby RT
Noclegi: 132€ przeliczone na karcie na 551,83zł
Transport: 220zł za 2 os. (3xT-10, kolejka Montjuic, Modlinbus na trasie Radom-Lot. Chopina-Radom)
Posiłki i napoje: ok. 400zł
Wejsciówki: 75€ przeliczone na karcie na 320zł

Razem: ok. 1800zł za dwie osoby

2 komentarze: