niedziela, 15 czerwca 2014

Z wizytą u bratanków - Budapeszt 2014 cz. 2

Dzień trzeci

W środę pospaliśmy trochę dłużej ;) Po śniadaniu, grubo po 9, ponownie ruszamy w miasto, cel na dziś to Wzgórze Zamkowe w Budzie oraz  Aquincum - rzymskie pozostałości. Aby dostać się na wzgórze postanowiliśmy wykorzystać kolejkę zębatą Budavari Siklo, startująca z Clark Adam ter na wprost Mostu Łańcuchowego. Aby się do niej dostać jechaliśmy metrem M1 z Hosok tere na Deak Ferenc, gdzie przesiedliśmy się w linię M2, którą dotarliśmy do Batthyany ter. Po wyjściu na powierzchnię korzystamy z tramwaju nr 19 lub 41, którymi wzdłuż Dunaju dostaniemy się do Clark Adam. Tam do kolejki już krótki spacerek. Najpierw idziemy kupić bilety - 1100HUF/osoba, bilety okresowe kolejki nie obejmują. Po chwili już jedziemy w górę, podróż jest bardzo krótka i raczej nie warta swojej ceny. Dla oszczędzających nogi i pieniądze zdecydowanie lepszą (tańszą) opcją dostania się na wzgórze będzie busik z Batthyany ter (nr 16, 16A i 116).

Po wyjściu z kolejki znajdujemy się pomiędzy pałacem prezydenckim (po prawej) a wejściem do Galerii Narodowej (po lewej). O pełnych godzinach można trafić na zmianę warty przed pałacem. My omijamy póki co te atrakcje i ruszamy w stronę Baszty Rybackiej i Kościoła Macieja.
Część Baszty Rybackiej jest zwolniona z opłat, tam zawsze krąży duża grupa turystów i ciężko zrobić sobie zdjęcia, wstęp do części płatnej, zdecydowanie bardziej opustoszałej (oprócz nas były jeszcze tylko 3 osoby), to koszt 700HUF osoba. Widoczki z baszty rewelacyjne.
W tej samej kasie kupujemy bilety do Kościoła Macieja - 1200HUF za osobę. Za obie atrakcje płacimy w sumie 3800HUF i są to bardzo dobrze wydane forinty ;)
Podczas naszego pobytu dało się zauważyć na Wzgórzu Zamkowym dużą aktywność służb porządkowych i drogowych dokonujących wielu prac remontowych. Na wakacje wszystko będzie pewnie odpicowane. Opuszczamy Kościół Macieja, w planach spacer urokliwymi uliczkami, od kościoła w stronę Muzeum Wojny ulicą Orszaghaz a następnie powrót w stronę zamku ulicą Uri. Po drodze dużo ciekawej zabudowy.

Na Uri utca pod numerem 9 w niepozornych drzwiach znajdujemy wejście do wykutego pod budańskim zamkiem Labiryntu. Jednym z jego gości był powszechnie znany książę Siedmiogrodu Vlad Palownik czyli Dracula. Atrakcja bardziej dla młodszych ale nie żałujemy że weszliśmy. Trasa po lochach liczy trochę ponad 1,2km, szczególne wrażenia zapewniają "komnaty Draculi" Wstęp dla dorosłych 2000HUF, z Budapest Card -25%. Ceny dla młodszych od 600HUF.
Po opuszczeniu lochów podążamy dalej ulicą Uri w stronę zabudowań Zamku Królewskiego, naszym celem jest Muzeum Historii Budapesztu znajdujące się na samym końcu ulicy. Po drodze mijamy kolejne ciekawe budynki. Wstęp do Muzeum 1800HUF, z kartą darmowy. Bilet foto 800HUF. Ciekawe ekspozycje prezentujące historię miasta od starożytności do czasów współczesnych.
Zwiedzanie Muzeum Historii Budapesztu zajęło nam ok. godzinki. Z okien muzeum można zobaczyć ładne panoramy Budapesztu.
Po zwiedzaniu idziemy się ochłodzić do Korona Cukraszda - piwo, lemoniada i tort Dobosza - 2150 HUF + 10% service fee.
Pomimo, że tuż obok jest Galeria Narodowa do której wstęp dla posiadaczy karty budapesztańskiej jest wolny odpuszczamy na razie dzieła sztuki i postanawiamy udać się do Aquincum, pozostałości rzymskiej osady o tej samej nazwie, stolicy prowincji Panonia, w szczytowym momencie liczącej nawet do 14000 mieszkańców co na starożytne warunki było wielkością znaczącą. Ruiny rzymskie rozrzucone są na sporym terenie, m. in. amfiteatr oraz termy znajdziemy na osiedlu między blokami, a rekonstrukcja akweduktu znajduje się na pasie zieleni pośrodku ruchliwej ulicy ;) Nasz główny cel to Muzeum Aquincum - wstęp z kartą darmowy, standardowa cena to 1600 HUF/os. Aby dostać się do niego opuszczamy Wzgórze Zamkowe busikiem nr 116, zjeżdżamy do Batthyany ter gdzie przesiadamy się na podziemnej stacji do kolejki podmiejskiej HEF 5. Przejazdy darmowe w ramach karty jak też wszelkich biletów okresów, oczywiście w granicach miasta. Po ok. 15-20 min. dojeżdżamy do stacji Aquincum, po opuszczeniu pociągu trzeba się cofnąć spory kawałek do wejścia na teren wykopalisk. Do obejścia jest całkiem spory teren, 3 budynki z których dwa stanowią minimuzea z ekspozycjami zabytków zaś trzeci to kompletna rekonstrukcja domu mieszkalnego z pełnym wyposażeniem wnętrz, do tego odsłonięta spora część miasta z ulicami, fundamentami domów, sklepów i miejsc kultu. Do tego pod nazwą lapidarium w kilku miejscach oczekują na nas pozostałości elementów elewacji, płyt nagrobnych itp. Pomimo znacznej odległości od centrum dla miłośników starożytności jest to obowiązkowa pozycja do odwiedzenia.
Aquincum opuszczamy ok. godz. 16, do centrum wracamy przy pomocy Ikarusa, kolejki HEV, metra M2 i tramwaju nr 2 dostajemy się na pesztańską stronę Dunaju, w okolice Fovam ter. Czas coś przekąsić, jako wielcy fani Grecji jeszcze przed wyjazdem zdecydowaliśmy się na posiłek w Taverna Dionysos - knajpie serwującej greckie potrawy, cieszącej się bardzo dobrymi opiniami. Zamawiamy szaszłyki z owocami morza, thalassino i garides, sałatkę horiatiki i 2 lemoniady. Jedzenie bomba, poczuliśmy klimat Grecji w środku Budapesztu :) Cena za wszystko 13060HUF, smakowało nam wyśmienicie, obsługa również była świetna, dokładam wiec napiwek i płacimy 14000. Tanio za błyskawiczną podróż do Grecji ;)
Po kolacji spacerek przez Most Wolności i budańskie nabrzeże Dunaju by przy wsparciu tramwaju nr 19 dotrzeć do Batthyany ter.
Stamtąd metrem wracamy do hotelu się odświeżyć. Przed 21 postanawiamy wyjść jeszcze raz i obejrzeć najbliższe okolice naszego hotelu czyli Plac Bohaterów i lasek miejski Vajdahunyad. Z dwóch stron Placu Bohaterów, naprzeciwko siebie, znajdują się dwie instytucje kulturalne, Muzeum Sztuk Pięknych i Centrum Wystawowe Kunsthalle, na środku placu góruje Pomnik Bohaterów. Za pomnikiem zaczyna się park nazywany laskiem miejskim. A w nim sztuczne jezioro, nieco bajkowy budynek zamku Vajdahunyad (polecam przeczytać jego historię, będzie wiadomo skąd taki odjechany wygląd z pomieszanych stylów architektonicznych), obecnie mieści się w nim Muzeum Rolnictwa, na obrzeżach parku znajdziemy słynne łaźnie Szehenyi Furdo, Cyrk Miejski i Zoo.
Jako, że siły nam dopisywały postanowiliśmy pojechać do centrum i przespacerować się głównym deptakiem Budapesztu, ulicą Vaci. Ze stacji metra M1 Szechenyi Furdo jedziemy na stację końcową tej linii Vorosmarty ter, skąd wzdłuż Vaci utca docieramy do stacji otwartej w marcu czwartej linii metra Fovam ter. Na ulicy Vaci masa turystów, naganiaczy do knajp też pełno....
Stąd liniami M4, M3 i M1 wracamy do hotelu.

Pozostałe dwa dni w kolejnym wpisie.

2 komentarze:

  1. Witam Panie Tomku
    Własnie wczoraj wróciłam z deszczowego Budapesztu i wydawało się z Biurem Turystycznym zobaczę więcej niż zwiedzając indywidualnie ,to się pomyliłam.Opis Budapesztu w Pana wykonaniu posłuży mi w przyszłym roku do ponownego wyjazdu.Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dobre słowa, cieszę się, że relacja się spodobała i będzie przydatna w planowaniu własnych wyjazdów :) My do ubiegłego roku również korzystaliśmy z organizowanych imprez turystycznych. Ale postanowiliśmy zaryzykować i organizować sobie wycieczki sami. No i w tym roku mamy już 4 samodzielne wypady za sobą ;) i mocne plany na następny rok. Samodzielne podróżowanie jest rewelacyjne. Polecam.

    OdpowiedzUsuń