niedziela, 15 czerwca 2014

Z wizytą u bratanków - Budapeszt 2014

Przeglądając w październiku 2013 oferty tanich przewoźników lotniczych natrafiłem na ofertę przelotu z Warszawy do Budapesztu w czerwcu 2014 przygotowaną przez WizzAir – 88zł za osobę w obie strony, wylot w poniedziałek, powrót w piątek. Ponieważ w węgierskiej stolicy jeszcze nas nie widziano a czerwiec to czas naszego obowiązkowego długiego urlopu postanowiliśmy nasz tradycyjny czerwcowy wyjazd do Grecji przenieść na wrzesień a w czerwcu odwiedzić kraj bratanków. Po rezerwacji lotów zaczęliśmy szukanie hotelu. Dość szybko znajdujemy odpowiedni nam hotel i dokonujemy rezerwacji zwrotnej cały czas poszukując atrakcyjniejszych ofert. Po bodajże 4 zmianach hotelu jakoś tak w kwietniu trafiamy na ofertę pośrednika allabouthotels.com pobytu w hotelu Mirage Fashion. Opinie na tripadvisorze świetne, lokalizacja również – tuż obok Placu Bohaterów, Lasku Miejskiego i stacji metra M1 Hosok tere, cena w porównaniu do m. in. Bookingu, HRS czy Agody wyjątkowo kusząca – podczas gdy u wymienionych cena doby ze śniadaniem oscylowała w granicach 600-700zł, AAH zaproponowało cenę pokoju dwuosobowego w kwocie 236€ za 4 noclegi :) Podczas lutowego pobytu z allabouhotels w Rydze jakichkolwiek zgrzytów nie było, pełni zaufania rezerwujemy więc i płacimy. Hotel odhaczony. Kierując się radami znalezionymi w sieci m. in. na forum fly4free, forum węgierskim oraz bardzo dobrym przewodniku internetowym w międzyczasie rezerwujemy za pośrednictwem jegymester.hu wizytę w budapesztańskim parlamencie. Na stronie tej można zarezerwować poza parlamentem także bilety do wielu innych węgierskich atrakcji. Po długotrwałej analizie zdecydowałem się również na zakup 72h karty budapesztańskiej – opinie o niej są różne, pośród nich wiele mówiących, że nie jest zbyt wartościowym zakupem. Biorąc pod uwagę nasze zainteresowania i miejsca, które chcieliśmy odwiedzić, dla nas był to zakup optymalny. Szczegóły dotyczące karty na stronie http://budapest-card.com/en/.

Dzień pierwszy

Nadszedł w końcu 2 czerwca 2014 r., wylot o 15.05 więc nie musimy wstawać zbyt wcześnie. Ok. 10 odjeżdżamy Kolejami Mazowieckimi w kierunku Warszawy. Meldujemy się na lotnisku ok. 12.30, dość szybko przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa i idziemy na kawę z muffinką w Voyage Cafe, to już stały element naszych wizyt na Lotnisku Chopina. Potem już tylko boarding, całkiem sprawny. Również bezproblemowo znajdujemy sobie dobre miejsca w samolocie pomimo braku ich wcześniejszego przydzielenia. Startujemy i po niespełna godzinie lądujemy na lotnisku w Budapeszcie. W punkcie informacji turystycznej odbieramy nasze Budapest City Card i od razu je aktywujemy by skorzystać z komunikacji do miasta – na karcie wpisuje się ostatnią pełną godzinę i od tego momentu karta działa przez kolejne 72h. Nasza zatem będzie ważna do czwartku do 16 a do tej pory mamy zgodnie z planem odwiedzić wszystkie zaplanowane atrakcje do których zniżki zapewnia karta. Na ostatnie 24h planujemy luźne szwędanie się po mieście i na ten czas kupujemy grupowy bilet 24h w cenie 3300 HUF. Transport z lotniska w Budapeszcie do centrum miasta wygląda następująco – przed halą przylotów znajduje się przystanek autobusowy, z którego autobusem 200E dojeżdżamy do centrum przesiadkowego Kobanya – Kispest. Tam znajdziemy stację kolejową i końcową stację metra M3. Metrem dojedziemy m. in. do głównego węzła metra w Budapeszcie, stacji Deak Frerenc ter, na której krzyżują się linie M1, M2 i M3. 2 stacje wcześniej, na Kalvin ter linia M3 krzyżuje się z linią M4. My przesiadamy się na linię M1 i po nieco ponad godzinie od wylądowania meldujemy się w naszej noclegowni ;) Szybka obsługa w recepcji i uzbrojeni w klucz do pokoju w postaci karty magnetycznej udajemy się do pokoju. Zgodnie z oczekiwaniami pokój nas nie rozczarował, przestronne dobrze urządzone wnętrze, trzy duże okna i bardzo funkcjonalna łazienka. Do tego całkiem przyzwoite wyposażenie z ekspresem do kawy włącznie. 
Rozpakowujemy manele i ruszamy w miasto. W planie wizyta na Wzgórzu Gellerta i ciepły posiłek.
Opuszczamy hotel, linią M1 dojeżdżamy do Deak Ferenc Tere gdzie przesiadamy się na tramwaj. Końcowe przystanki mają tu tramwaje 47, 48 i 49, każdym z nich dojedziemy do celu. Nam trafia się 47, wysiadamy na Szent Gelert Ter i zaczynamy wspinaczkę :) 
Zaraz na początku wspinaczki trafiamy do wykutego w skale kościoła prowadzonego przez paulinów. Wstęp 500HUF, podchodzę do kasy i pierwsza miła niespodzianka – zostaję poinformowany, że zaraz zamykają więc możemy wejść bez kupowania biletów.
 
Po kilku minutach ruszamy dalej w górę. Bywa stromo, niektóre schody dają się we znaki ale dajemy radę. Istnieje możliwość wybrania również mniej stromego podejścia, droga jednak znacznie się wtedy wydłuża. Po jakichś 10 – 15 minutach i minięciu kilku punkcików widokowych docieramy na szczyt, nad którym góruje monumentalny Pomnik Wolności.
Seria fotek z panoramą Budapesztu i schodzimy z dugiej strony by przejść obok pomnika Gellerta. Po zejściu wsiadamy w tramwaj nr 19 kursujący wzdłuż Dunaju i dojeżdżamy do węzła Bathany Ter skąd liniami M2 i M1 docieramy do przystanku Oktogon, który dzieli kilka minut spacerku od restauracji Frici Papa. Zamawiamy dwa gulasze na czerwonym winie z ziemniaczanym puree oraz ogórka i pomidora na przystawkę. Na popitkę biorę lokalne piwo Soproni z kija duże dla siebie, małe dla Gośki. Jedzonko bardzo smaczne a porcją można się konkretnie najeść. Za to co powyżej płacimy 3550HUF.
Posileni wracamy do hotelu odpocząć... Jeszcze tylko rzut oka na wieczorny Plac Bohaterów
Dzień drugi

Na wtorek zaplanowaliśmy zwiedzanie pesztańskiej strony stolicy Węgier. W planach Parlament, Bazylika św. Stefana, Synagoga, Hala Targowa i Opera. Na wieczór zaplanowałem rocznicową niespodziankę dla Gośki. Najedzeni bardzo solidnym śniadaniem po 9 liniami M1 i M2 docieramy z Hosok tere na Kossuth Lajos ter skąd do Parlamentu rzut kamieniem. Cały parlament otoczony przez strażników, ktorzy sprawnie i wielojęzycznie wskazują drogę do wejścia przeznaczonego dla turystów. 
Plac Kossutha widok po wyjściu z metra na Muzeum Etnograficzne
Zamek Budański widok sprzed wejścia do Parlamentu
Przed Parlamentem
Baszta Rybacka i Kościół Macieja widok sprzed wejścia do Parlamentu
Jak się okazuje musimy się przespacerować przez cały plac wokół parlamentu bo wejście jest całkiem z drugiej strony. Uzbrojeni w bilety zakupione na jegymester.hu nie musimy stać w kolejce do kasy biletowej znajdującej się w Muzeum Etnograficznym i liczyć, że może są wolne bilety na jakąś pasującą godzinę lecz udajemy się prosto do wejścia oznaczonego tabliczką jaka grupa wchodzi następna. Punktualnie o 10 wychodzi osoba, któa wprowadza nas do budynku i kieruje do właściwego przewodnika. Po drodze "lotniskowa" kontrola bezpieczeństwa. Informacji kto, kiedy i za ile zbudował ten popis architektoniczny nie będę dublował, łatwo znaleźć w sieci czy w przewodnikach. Rozpisywał się na temat wyglądu też nie będę, bo zdjęcia mówią wszystko.

Napomknę tylko, że zwiedzanie trwa ok. 45 min., w sali z klejnotami koronnymi nie można robić zdjęć a wszelkie próby powodują groźne miny strażników, których jest całkiem sporo. Co do strażników, to każda grupa językowa miała przydzielonego własnego, który włóczył się na końcu i zaganiał "błądzących" zaglądających w inne miejsca do grupy i ogólnie poganiał niesfornych. Śmiesznie to wyglądało ;)
Po opuszczeniu budynku parlamentu kierujemy się w stronę Szabadsag ter by dalej udać się do Bazyliki św. Stefana.
Widok na Muzeum Etnograficzne bezpośrednio po wyjściu z Parlamentu
Fontanna na placu Kossutha
Pomnik na Szabadsag ter
Fontanna przy Szabadsag ter

Wstęp do kościoła bezpłatny, wjazd windą na taras wokół kopuły 500HUF.
Wjazd windą jest nieco podstępny, bo windy są dwie, najpierw wjeżdżamy jedną a potem musimy przesiąść się na drugą, którą dopiero dojeżdżamy do wyjścia. Widoczki jak najbardziej pozytywne ;)
Pomnik Wolności na Wzgórzu Gellerta
Dach Muzeum Sztuki Stosowanej
Kopuła Parlamentu
Galeria Narodowa - Zamek Królewski na Wzgórzu Budańskim
Baszta Rybacka
A taki widok widzimy po opuszczeniu Bazyliki
Po opuszczeniu bazyliki poszukujemy w jednej z bocznych uliczek lodziarni Gellarto Rosa słynącej z bardzo dobrych lodów w kształcie róż. Do wyboru wiele smaków, niektóre całkiem egzotyczne, ceny 500HUF za dwa smaki, 600HUF za 3 smaki, 700HUF za 4 smaki. Po spożyciu lodów udajemy się na Deak Ferenc ter aby przy pomocy tramwaju dostać się do synagogi. W weekend przed wyjazdem wyczytałem na ichniej stronie, że w środę i czwartek synagoga jest zamknięta ze względu na żydowskie Zielone Świątki a we wtorek jest otwarta tylko do 14. Stąd nastąpiła pewna zmiana początkowych planów zwiedzaniowych na ten dzień. Z Deak Ferenc do Wielkiej Synagogi dojedziemy tramwajami 47, 48, 49, można też się przejść pieszo. My oszczędzamy jednak nogi a tramwaje jeżdżą bardzo często więc korzystamy z podwózki. Z Budapest City Card na zwiedzanie synagogi i przyległych muzeów mamy znaczącą zniżkę - za dwa bilety dla kartowiczów płacę 5000HUF, standardowa cena 3200HUF/os. Tanio nie jest ale są to pieniądze warte wydania, synagogę zbudowano w stylu bizantyjskim i wnętrze robi świetne wrażenie. Przyległości również warte odwiedzenia, szczególnie Drzewo Życia i muzeum.
Następnie skierowaliśmy się w stronę Wielkiej Hali Targowej gdzie mieliśmy zapoznać się z pamiątkową ofertą oraz spożyć lunch. A jak szybki lunch w Budapeszcie to koniecznie langosz. Najlepsze podobno są właśnie w hali targowej. Po ponad półgodzinnym szwędaniu się po straganach trafiamy w końcu do baru z langoszami. Tłum i ścisk niemiłosierny, stałem w kolejce chyba z 15 minut. No ale w końcu otrzymałem naszego "langosza rustykalnego". Co ciekawe, początkowo zamówiłem dwa langosze, jednak obserwując jak wraz z dokładaniem kolejnych wybieranych przeze mnie dodatków langosz urasta do monstrualnych rozmiarów zrezygnowałem z drugiego ;) Biorę jeszcze dwie lemoniady i płacę 4720HUF. I takim jednym langoszem najedliśmy się we dwoje do syta. Doświadczenie kulinarne jak najbardziej wskazane więc polecam wizytę tamże, wybór smaków langoszy przeogromny a podstawowe wersje można zjeść już za ok. 1000HUF.
Opuszczamy halę targową, wracamy tramwajem na krzyżówkę Deak Ferenc ter i metrem M1 udajemy na kolejny cel zwiedzania – budynek Węgierskiej Opery Państwowej. Wysiadamy na stacji zwącej się niespodziewanie Opera. Zwiedzania odbywają się codziennie o 15 i 16 w wielu językach, niestety brak polskiego więc planujemy zabrać się z grupą angielskojęzyczną. Bilety kupujemy w sklepie z pamiątkami, znajdującym się zaraz za głównym wejściem po lewej stronie. Cena 2900HUF/osoba. Z Budapest Card zniżka 20% więc płacimy po 2300HUF + 500HUF bilet na fotki. Siadamy w holu i czekamy. W międzyczasie zbiera się spory tłum ludzi. Pojawiają się przewodnicy, każda z grup zaczyna zwiedzanie w innym miejscu, żeby nie wchodzić sobie w drogę. Widząc, że grupa angielska liczy coś pomiędzy 20 a 30 osób przesuwamy się na opcję niemiecką, gdzie oprócz przewodniczki stoi tylko dwie osoby :). Swego czasu uczyliśmy się niemieckiego, więc dajemy radę. Co o samym zwiedzaniu – trwało ok. 40 minut, przewodniczka starała się jak mogła pokazać wszystko co najważniejsze i opowiedzieć jak najwięcej. A wnętrza budynku Opery robią równie rewelacyjne wrażenie co Parlament. Zdecydowanie warte odwiedzenia.
Potem wracamy do hotelu, kończymy wtorkowe zwiedzanie, szykujemy się do niespodziankowej dla lepszej połowy głównej atrakcji dnia – naszej rocznicowej kolacji. Jako jej miejsce wybrałem.... Dunaj a właściwie jeden z pływających po Dunaju statków. Rejs z kolacją rozpoczyna się o 19.45, trwa ok. 2,5 godz. Do wyboru mamy opcję Exclusive zawierającą rejs i 4 daniowy posiłek wg wyboru z karty z drinkiem powitalnym oraz opcję A La Carte, na którą składa się wyłącznie rejs i drink powitalny z możliwością wyboru pojedynczych pozycji z karty. W obu wersjach dodatkowe napoje płatne ekstra. Ja wybrałem opcję Exclusive, jak szaleć to szaleć a okazja jest przednia. Rezerwacji imprezy dokonałem 1 maja - jak się okazało wcześniejsza rezerwacja była świetnym pomysłem bo obłożenie stolików było 100% - za pośrednictwem strony organizatora legenda.hu. Tam też znaleźć można menu i wiele innych szczegółów.
Dwuosobowy stolik dostajemy na pięterku pod szklaną rozsuwaną kopułą umożliwiającą obserwowanie wieczornego Budapesztu. Zamawiam czerwone wino a do jedzenia, ja tatar, rosół, stek wołowy i panna cotę, Gośka gęsią wątróbkę, zupę cytrusową, cielęcy policzek i browniego. Żarełko bardzo nam smakowało i było rewelacyjnie podane. Rewelacyjne były również przesuwające się widoki. Poza rejsami z kolacją Legenda organizuje również standardowe rejsy zwiedzaniowe, zarówno w ciągu dnia jak i po zmroku. Dla posiadaczy karty budapesztańskiej zniżki, 10% na rejsy z kolacją, 20% na zwykłe.
Szukającym romantycznych wrażeń w Budapeszcie szczerze polecam kolację na falach Dunaju z Legendą, tanio może nie jest, bo koszt ze zniżką przekroczył 100€ za 2 osoby ale były to dobrze wydane pieniądze.
O 22.30 opuszczamy statek i ze znajdującej się nieopodal stacji metra Vorosmarty ter wracamy linią M1 do hotelu ;)

Ciąg dalszy w kolejnym wpisie

1 komentarz: